AGATA:
Sen na kanapie nie należy do najwygodniejszych, Agata obudziła się rano z koszmarnym bólem pleców. Otwierając oczy, ujrzała Roberta leżącego koło niej. – Śnisz na jawie, znowu. – pomyślała, przetarła oczy i uszczypnęła się w rękę. Niestety (a może stety?), widok nadal był ten sam. – Ale, ale, ale… jak? – powiedziała sama do siebie i usiadła na kanapie.
- Mmm, dzień dobry. – powiedział Robert, który obudził się, kiedy dziewczyna starała się wstać.
- Eee… dzień dobry? – odpowiedziała z pytaniem w głosie.
- Ach, no tak. – zaśmiał się mężczyzna – Pewnie nie kumasz tej sytuacji. No wiesz, nie mogłaś oprzeć się mojemu urokowi i… - tu zauważył, że oczy dziewczyny stają się coraz większe - …kiedy chciałem przykryć cię kocem, przytuliłaś się do mojej ręki. Nie miałem serca cię budzić, więc usiadłem obok, no i sam nie wiem, kiedy zasnąłem.
- Ufff. – odetchnęła rudowłosa –Sorry, tak już mam, że przez sen tulę się do poduszki albo jakiejś maskotki, taki odruch.. . Och, ktoś się do mnie dobijał –spojrzała na telefon i pisnęła z radości – O retyyyy!
- Coś się stało? – zapytał mężczyzna.
- Owszem! – uśmiechnięta Agata podała mu swój telefon – Czytaj!
- No nareszcie! – Robert nie krył swojej radości – Jude wziął się do roboty, a nie czai się jak ta pierdoła!
- A Maggie nie udaje takiej niedostępnej. – dokończyła rudowłosa.
- Trzeba to uczcić! Zrobię śniadanie, a ty jej spokojnie odpisz. – Downey wstał z kanapy i poszedł w stronę kuchni.
Agata złapała za telefon i natychmiast skleciła wiadomość do przyjaciółki.
„Co bym zrobiła? CO BYM ZROBIŁA?! Kochana, ja tu skaczę i piszczę z radości! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Więcej szczegółów, proooszę! ;-)
Ach, wyobraź sobie, że obudziłam się dzisiaj rano obok Roberta. Ale nie, to nic z tych rzeczy, o których myślisz! Opowiem Ci przy okazji :-)”
Uśmiechnięta usiadła przy stole w kuchni i wpatrywała się w Roberta robiącego śniadanie.
- Kawy? – zapytał.
- Tak, koniecznie. Kofeina jest niezbędna przed całym dniem zabawy z pięciolatkiem. – rudowłosa mrugnęła do swojego szefa.
- Ach, zapomniałem ci powiedzieć. – mężczyzna przewrócił oczami – Zabieram dzisiaj Extona ze sobą na plan, już dawno mu to obiecałem. W takim razie dzisiaj masz wolne, odpoczniesz sobie jeden dzień.
- Oj tak, muszę, muszę, bo czuję, że jutro maluch cały dzień będzie mi opowiadał jak było i jakim to jego tato jest bohateeerem! – dziewczyna wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Ale na pewno wykorzystam ten czas, może napiszę maila do mamy albo pójdę na jakieś zakupy.
- No to leć, leć! Korzystaj z wolnego czasu! Ja nakarmię mojego chłopca i przygotuję go do wyjścia. A ty fruń ptaszyno i chłoń klimat NYC! – zaśmiał się Robert.
- Lecę, lecę! Do wieczora! – Agata złapała za swój kubek z kawą i poszła do swojego pokoju.
Usiadła przy biurku, otworzyła laptopa i zamyśliła się. Musiała wreszcie odezwać się do mamy, ale na dobrą sprawę nie wiedziała co jej napisać. I przede wszystkim – jak jej powiedzieć o swoich planach pozostania w Nowym Jorku? Zawsze były ze sobą zżyte i Agata bała się, że jej rodzicielka nienajlepiej zniesie myśl o tak dużej odległości, która miałaby je już dzielić. Jeden łyk kawy, dwa, trzy, głęboki wdech i dziewczyna zabrała się za sklecanie wiadomości.
„Cześć mamuś! :-*
Wybacz, że dopiero teraz się odzywam, ale mam strasznie dużo pracy. Jak już Ci pisałam – nie pracuję w tym roku na Campie. Nie chciałam pisać wcześniej co i jak – bałam się zapeszyć. Ale teraz chyba mogę być już spokojna. Więc… pracuję jako opiekunka słodkiego, pięcioletniego chłopca. Wszystko byłoby całkowicie normalne, ale ojcem tego malucha jest Robert Downey Jr.! Wybacz, ale wyszło na moje! ;-) Zawsze mówiłam, że kiedyś uda mi się go poznać osobiście lub chociaż zobaczyć na żywo, a tu TADAM, został moim szefem!
Obawiam się, że pracę w Polsce straciłam… Oj, w tym momencie widzę jaką masz minę i wiem, jaką burę bym zebrała, gdybym teraz Ci to mówiła w domu. Ale grzechem byłoby wracać, gdy tutaj mam dość ciekawe perspektywy i zarabiam duuużo więcej! Zobaczysz, odłożę tyle kasy, ze kiedyś kupię Ci to wymarzone mieszkanie :-) A może przylecisz kiedyś do Nowego Jorku?
Przesyłam Ci całą masę fotek, zobacz jak tutaj jest pięknie! :-)
Kocham!
Agata”
Dziewczyna wysyłała maila z duszą na ramieniu. Kochała swoja mamę, ale była niemalże pewna, że dostanie po uszach za siedzenie cicho przez tyle dni i ryzykowanie utratą swojej posady w poradni. Mimo tego, że miała już 27 lat, cały czas była poniekąd „kontrolowana” przez matkę. Uroki bycia jedynaczką. Po zamknięciu poczty, postanowiła zerknąć na nowojorski portal informacyjny i sprawdzić czy dzieje się w mieście coś wartego uwagi. W zakładce „muzyka” natrafiła na artykuł o koncercie The Seems. Indio i reszta byli bardzo dobrze oceniani przez krytyków i zanosiło się na to, że ich kariera nabierze jeszcze większego tempa niż dotychczas.
- Zdolniacha! Właśnie, kurde, ja się tak zamartwiam Robertem, a nawet nie wiem, jak się trzyma Indio. – Agata powiedziała do siebie. – Muszę się z nim spotkać!
Dziewczyna wzięła telefon do ręki i wybrała numer chłopaka.
- No słucham ja ciebie. – odebrał Indio.
- Witam serdecznie. Czy dodzwoniłam się do gwiazdy muzyki, wokalisty zespołu The Seems? – zaśmiała się dziewczyna – No co tam u ciebie?
- Już myślałem, że o mnie zapomniałaś. – odrzekł z udawanym fochem syn Roberta – No jakoś leci. A jak tam u was? Tato jakoś się trzyma? – zapytał.
- Daje radę. Widzę, że mu ciężko, ale stara się trzymać. Słuchaj, może wyskoczymy na jakąś kawę? – zaproponowała rudowłosa.
- Dobry pomysł! Stęskniłem się! – zaśmiał się chłopak – To co, za 2 godziny na Times Square?
- Idealnie. To do zobaczenia! – dziewczyna zakończyła rozmowę.
- Buźka!
Agata schowała telefon i wymamrotała do siebie – Stęskniłem się? Buźka? Czy on to bajeranctwo ma w genach po ojcu?
Dziewczyna przygotowała się do wyjścia, sprawdziła jeszcze raz pocztę oraz rozkład komunikacji miejskiej i ruszyła w stronę centrum. Indio czekał już pod Starbucks’em na Times Square.
- Wybacz mi spóźnienie – przeprosiła na „dzień dobry” – Straszne korki są o tej porze, a ilość samochodów i ludzi w NYC cały czas mnie przeraża!
- Nie przepraszaj. – uśmiechnął się młody Downey – Ja sam dopiero przed chwilą dotarłem.
Agata i Indio weszli do środka, zamówili mrożoną kawę i znaleźli cichy stolik w kącie sali.
- A więc? – zapytał chłopak – Chciałaś się spotkać z jakiegoś konkretnego powodu?
- Właściwie to tak. – wymamrotała Polka – Powiedz mi, jak ty się trzymasz? Wiem, że Susan nie jest twoją matką, ale byliście chyba dość blisko, a ona teraz odeszła na dobre…
- Tato ci już o wszystkim powiedział? – zapytał, a dziewczyna przytaknęła – Wiesz, nie jest źle, ale chyba aktualnie jej na swój sposób nienawidzę. Nie wyobrażam sobie, jak tato teraz cierpi. Pomagam mu, kiedy Susan zabiera Extona do siebie. Odbiera go wtedy ode mnie, a nie z domu. Wiem, że nawet to jedno spotkanie w miesiącu rozwaliłoby tatę do reszty…
- Mądry z ciebie chłopak, Indio – uśmiechnęła się smutno Agata – Ja też staram się jak mogę, żeby odwracać jego uwagę od Susan. Razem na pewno damy rade mu pomóc. Ale powiedz mi, jak przyjmuje to Exton? W domu wydaje się, że wszystko jest ok., ale może coś zauważyłeś jako starszy brat?
- Wiesz… - zamyślił się chłopak – On od początku był bliżej z ojcem, w końcu Susan często nie było w domu, więc chyba nie zauważa zbytniej różnicy. Ale dobrze, że tato cię zatrudnił! Małemu trzeba trochę „kobiecego wychowania”, a nie w kółko tylko mnie i ojca. – uśmiechnął się.
-Dziękuję. – zaczerwieniła się dziewczyna. – Robię to, co do mnie należy. A twojego braciszka uwielbiam całym sercem!
Następna godzina upłynęła młodym na rozmowie: o rodzinie, muzyce, karierze. Agata i Indio zdecydowanie byli pokrewnymi duszami. Dziewczyna cieszyła się, że znalazła przyjaciela. Dzięki temu chwile w NYC „bez Maggie” może okażą się łatwiejsze. No i „wszystko zostanie w rodzinie”.
- Chyba na mnie już pora. – dziewczyna spojrzała na zegarek.
- Odprowadzę cię na autobus. – chłopak zerwał się z miejsca i posłużył rudowłosej ramieniem.
W drodze na przystanek, młodzi omówili jeszcze „plan działania” w razie kryzysu nastroju u Roberta. Obiecali sobie działać razem i informować się nawzajem o wszelkich niepokojących sytuacjach.
- O jedzie mój bus, do zobaczenia kiedyś tam! – Agata przytuliła lekko Indio na pożegnanie.
I w tym momencie stało się coś, czego dziewczyna totalnie się nie spodziewała. Młody Downey odwzajemnił uścisk i pocałował ją. Nie, to nie było cmokniecie w policzek na pożegnanie, tylko „pełnoprawny” pocałunek w usta.
- Nieeeee… - jęknęła rudowłosa, obróciła się i uciekła z przystanku, zostawiając chłopaka w wielkim szoku.
Biegła prosto przed siebie, nie wiedziała dokąd, teraz to się nie liczyło. Miała w głowie nieziemski mętlik. Nie chciała, żeby sytuacja kiedykolwiek potoczyła się w tym kierunku. Pocałował ją syn faceta, w którym była na zabój zakochana. Gorszej greckiej tragedii w życiu chyba nie mogła doznać. Wyjęła telefon i napisała wiadomość do Maggie.
„RED ALERT! Błagam Cię, bądź za pół godziny w Central Parku! Wpakowałam się chyba w niezłe bagno i potrzebuję Cię teraz! :-(
A.”
Pognała w stronę swojego ukochanego parku, gdzie miała nadzieję, spotkać się z przyjaciółką.
MAGGIE:
Obudziła się wypoczęta jak nigdy. W dodatku w wyśmienitym humorze. Wspomnienia poprzedniego wieczora… jego dotyk, uścisk, smak jego ust… Maggie przeszyły delikatne dreszcze na samą myśl o tym, a przecież dzisiaj może dojść do powtórki! Włączyła radio. „Miłosne melodie dziś nie są mi straszne” – zaśmiała się w myślach – „ Ogarnę się i może… zrobie mu mała niespodziankę?”
Śpiewając „Proud mary” uczesała się, wybrała długie, jasne spodnie, czerwoną, obcisłą bluzkę, rozpuściła włosy. Była gotowa. Jeszcze ostatnie sprawdzenie w lustrze.
- Wyglądasz jak milion dolców – zaśmiała się.
Otwierając drzwi zauważył na ziemi piękną różę, z dołączoną karteczką
Chcę Cię zobaczyć. Już odliczam minuty!
J.
Uśmiechnęła się szeroko, stwierdzając w myślach, że dzisiejszy dzień MUSI być udany. W podskokach wybiegła z hotelu. Siedząc już w taksówce odebrała wiadomość od Agaty i z uśmiechem na ustach odpisała.
Nie da się tego opisać słowami! To było tak magiczne! Na samą myśl mam dreszcze;) Jadę właśnie na plan, zrobię mu niespodziankę;) może później jakieś ploty?
Reszta podróży minęła jej niewiadomo kiedy. Złapała się kilkakrotnie na tym, iż na samą myśl o Law przygryza wargi i odpływa.
„Boże, kobieto, ogarnij się!” – jęknęła w myślach.
Wysiadła z taksówki, prawie zapominając o zapłacie, o którą głośno upomniał się kierowca.
- Pan wybaczy – uśmiechnęła się, wyjmując banknoty – Taki dzień.
- Spokojnie, spokojnie, mam dwie córki i wiem, czym jest stan zakochania – odpowiedział puszczając „oczko” do szatynki – To życzę powodzenia – krzyknął, ale Maggie już go nie usłyszała. Biegła z całej siły, chcąc jak najszybciej znaleźć się w ramionach „jej” brytyjczyka.
Rozglądała się za Judem, ale nigdzie nie mogła go dostrzec. Nawet pytała kilka osób, za każdym razem spotykając się z identyczną reakcją – nieme pytanie wypisane na twarzy i wzrok typu „kolejna fanka?”. Kiedy już kompletnie straciła nadzieję, usłyszała swoje imię, a po chwili poczuła, jak mały Downey wtula się w jej nogi.
- Exton? A co Ty tu robisz? – spytała zdziwiona.
- Ciociu, tatuś mnie zabrał! – wykrzyczał radośnie chłopiec.
- No zabrał, zabrał i przeżywa właśnie zawał, bo wszędzie Cię szukał, wiesz? – usłyszała zatroskany głos Roberta, biorącego synka na ręce – o! Pani Law! Miło Panią widzieć – mrugnął do czarnookiej.
- Powiedziała Ci? – zaśmiała się szatynka – wiedziałam, że Ci powie! A ponoć mieliście rano z rudą mała przygodę? – złośliwie spytała i z satysfakcją zauważyła rumieniec na twarzy mężczyzny.
- Och… takie tam… senne rzeczy. Więc, co tu robisz? – zmienił temat
- A jak myślisz? Kogo mogę tu szukać?
- Wujka Jude’a? – spytał mały Exton.
- Masz bardzo mądrego synka, wiesz? – zwróciła się do bruneta.
- No przecież! To po tatusiu! – ucałował chłopca aktor – a co do bohatera dnia, to chodź, wiem gdzie jest – zaproponował. Idąc w stronę studia, gdzie obecnie przebywał Law, Maggie pokazała karteczkę dołączoną do róży.
- I to Ci dał wujek Jude? – spytał Exton Maggie.
Szatynka kiwnęła głową i rozpromieniła się, bo w oddali zauważyła tak znaną sylwetkę. Jednak po chwili uśmiech zszedł jej z twarzy. Do blondyna podeszła wysoka, zgrabna, długowłosa blondynka. Maggie stanęła wpatrując się w tą scenę z szeroko otwartymi oczyma. Nie obchodziło ją, że obok stoi Robert, że mały Exton coś do niej mówi.
Owa blondynka podeszła do brytyjczyka zarzucając mu ręce na szyję. Jude odwzajemnił gest mocno ją tuląc do siebie.
- Ja chyba śnię – szepnęła do siebie czarnooka – przecież ona wtula się w niego, tak jak robiłam to wczoraj ja – pokręciła głową marszcząc brwi.
Sekundę później jęknęła głośno ze złości widząc, że… para zaczyna się całować. Szatynka opuściła wzrok, modląc się, żeby nie wybuchnąć przy Robercie i Extonie.
- Robert? – wyszeptała hamując łzy wściekłości– zrób coś dla mnie i daj to Jude’owi – podała mu swój poranny prezent i szybko odeszła, zostawiając aktora.
Wyszła z planu. Nie wiedziała, gdzie idzie. Chciała znaleźć się jak najdalej od tego człowieka. „jak ja mogłam uwierzyć, ze taki on zainteresuje się taką mną” – wyliczała – „Jest wstrętnym, obleśnym przydupasem….” Epitetów kierowanych w strone Jude’a było mnóstwo. Nie powstydziłby się ich dorosły mężczyzna.
Bez zastanowienia weszła do pierwszego lepszego sklepu, kupując laptopa, nowy telefon. Jednak satysfakcja z tych rzeczy nie wystarczyła. Wydała znacznie więcej, nie czując żadnej poprawy nastroju. W jej posiadaniu znalazła się również sukienka, piękna bielizna, para butów, kilka bluzek i kurtka. Ponadto kupiła prezenty dla maleństwa Nicka, które lada dzień powinno pojawić się na świecie.
Wyczerpana usiadła na ławce chwytając się za głowę. Odetchnęła głęboko, obawiając się stanu, który zapewne nadejdzie po obecnym. „znowu zacznę płakać..” – myślała. Ta myśl ją dołowała…
Po szybkim zniknięciu Maggie, Robert, wraz z Extonem podeszli, do wciąż obściskującej się pary.
- Synku, leć do garderoby wujka i pokaż mu, w jakim stanie zostawiasz pokój po zabawie w Indian, dobrze? – szepnął brunet. Chłopiec rozpromienił się. Ucałował ojca i pobiegł ile sił w nogach do pokoju Jude’a.
-OOOOO!! Sienna! – krzyknał bezpardonowo stając przy nich. – Jak się ma moja ulubiona EX Jude’a?– spytał podkreślając przedostatnie słowo i wpatrując się w dziewczynę wściekłym wzrokiem.
- Robert! Nie zauważyłam Cię – bąknęła speszona.
- Mam tego świadomość – uśmiechnął się ironicznie. Z premedytacją nie patrzył na przyjaciela, obawiając się, ze ręka może sama wyślizgnąć się, w kierunku twarzy brytyjczyka.
- Pójdę już – szepnęła i chciała odejść, jednak Robert ją zatrzymał.
- Możecie zaraz wrócić do przerwanej przeze mnie czynności, ale Jude – tu spojrzał na niebieskookiego, który momentalnie zbladł – Twoja obecna dziewczyna, która chyba zrobiła z Ciebie swojego Ex, chciała, żebym Ci to przekazał – rzucił Law różę.
Blondyn otworzył usta
- By…. Gdzie..? – wydukał zszokowany.
- Nie wiem gdzie jest teraz Maggie, ale pewnie w drodze na lotnisko – zamyślił się Amerykanin – albo może podpala Twój pokój? – spojrzał gniewnym wzrokiem – A! – dodał odchodząc – pamiętasz, że dzisiaj mamy scenę walki między naszymi bohaterami? To szykuj się na przetrącenie swojej pięknej szczęki za to co zrobiłeś– Uśmiechnął się złośliwie, odwrócił się, i odszedł.
Rozglądała się za tak dobrze znanym kolorem włosów przyjaciółki. W końcu ją dostrzegła. Agata siedziała z podkurczonymi nogami na jednej z ławek i pustym wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń.
- Jestem – rzekła sucho, nie mając już większego wpływu na swój głos. Usiadła przy przyjaciółce – Widzę, że ten dzień nie tylko dla mnie jest wstrętny – uśmiechnęła się gorzko.
- Widziałam się z Indio. – zaczęła – Wszystko było okej, porozmawialiśmy o tym, jak możemy pomóc Robertowi, a potem… - przełknęła nerwowo ślinę. – Potem mnie pocałował! Czaisz? Syn faceta, którego kocham mnie całuje! Za jakie grzechy?! – załamała ręce.
Maggie była w szoku. Otworzyła szerzej oczy, czekając, aż Agata wstanie uśmiechnięta z ławki i zapiszczy, ze to był tylko żart. Ale tak się nie stało.
- Chyba nie poprawię Ci nastroju, tym co teraz powiem – spojrzała w przestrzeń – Wydawało mi się dziwne, że to do Ciebie napisał Indio, pamiętasz, jak wracał z Extonem, a nie do Roberta, ale puściłam to w niepamięć. Potem jego mina, kiedy TYLKO przybiłaś mu piątkę na przywitanie – urwała widząc minę przyjaciółki – Chłopak się w Tobie zadurzył – stwierdziła.
- Faaaaak. Jestem tu od kilkunastu dni, co ten dzieciak sobie wyobraża? – jęknęła – Muszę mu jak najprędzej uświadomić, że nie ma szans na nic więcej. Ale przecież nie powiem mu „słuchaj stary, lubię cię, ale to twojego ojca kocham”. Co za parodia…
- No, nie jest to dobry pomysł, fakt – stwierdziła szatynka – ale może zwykła rozmowa pomoże? – zaproponowała – wszak trzeba być ze sobą szczerym i nie ukrywać NIC – stwierdziła zaciskając mocno pięści. „Oby tylko nie doszukała się żadnego powiązania tego co powiedziałam z moim humorem” – błagała w myślach czarnooka.
Nie widząc żadnej reakcji ze strony rudowłosej, przytuliła ją.
- Nawet nie wiesz, jak dobrze, że tu jesteś. – wtuliła się w przyjaciółkę Agata – Muszę to załatwić. Zwłaszcza, że… chciałabym tu zostać, przy Robercie i Extonie. A taka niezręczna sytuacja nie może długo się ciągnąć! – dziewczyna spojrzała na Maggie – Ale ale, ty też coś mówiłaś o wstrętnym dniu. Znam cię nie od dziś i widzę, że coś jest nie tak. Co się stało?
- Dużo by opowiadać – odwróciła głowę. Nie chciała na jej barki dodawać swojego problemu. „Moja sprawa, sama sobie jakoś poradzę” – stwierdziła.
- Dobrze wiesz, że jeśli chodzi o Jude’a to ja i tak się dowiem. Nie zapominaj, że mieszkam z Robertem. – zrobiła cwaną minę – A wolałabym jednak dowiedzieć się od ciebie, mów! Z Indio jakoś sobie poradzę, przyjaciele są ważniejsi!
- Nie przesadzaj… - próbowała odejść od tematu, ale wzrok Agaty przekonał Maggie – Wczoraj wszystko było pięknie. Naprawdę – uśmiechnęła się smutno – wycieczka, na którą mnie zabrał.. widoki, i ten pocałunek – urwała zakrywając twarz w dłoniach – Dzisiaj stwierdziłam, że zrobię mu niespodziankę. Wchodzę na plan i co widzę? Jude’a obściskującego swoją byłą – rzekła cierpko – Słyszałaś pewnie o Siennie Miller? – Agata kiwnęła głową – całowali się. On całował ta wywłokę, tak jak mnie wczoraj. Dotykał ją, tak jak mnie – urwała nie mogąc znieść ich widoku, jaki wciąż miała przed oczami. Ponownie schowała twarz w dłoniach, próbując uspokoić swoje nerwy i odpędzić łzy cisnące się do oczu.
- O ja pierdolę… - oczy Agaty zrobiły się wielkie jak spodki od filiżanek – Nie wierzę… Normalnie nie wierzę… Przecież ja mu urwę jaja! Ale… - zawahała się – Jesteś pewna, że to nie ona się na niego rzuciła? Albo nie ćwiczyli jakiejś sceny do filmu? Wiesz, w tym zawodzie tak już czasem bywa, że gra się ze swoimi ex…?
- A sądzisz, ze co miałam zrobić? Podejść do nich i grzecznie spytać, czy to gra? – rzekła z wściekłością wypisaną na twarzy – jak ich zobaczyłam, to modliłam się o cierpliwość, żeby nie wybuchnąć przy Robercie i Extonie, których też spotkałam, a potem wyszłam!
- Jak znam Roberta, to Jude ma tam teraz przerąbane. – rudowłosa uśmiechnęła się złośliwie – Wiesz co? Chodźmy do ciebie do hotelu i upijmy się! Należy nam się dzisiaj! – przytuliła przyjaciółkę. – Tylko daj mi sekundę, zadzwonię do Roberta i mu powiem, że nie wrócę dzisiaj na noc.
Agata odeszła na chwilę na bok i wybrała numer Downey’a.
- Cześć Robert – zaczęła, gdy odebrał telefon – Proszę, powiedz mi, co tam się wydarzyło na planie.
- Cześć, Maggie już ci powiedziała, prawda? No nieciekawie to wygląda, Sienna chyba znowu chce wyrwać Jude’a. Z daleka to wyglądało jak wyglądało, miałem ochotę dać mu za to po mordzie. – odpowiedział Robert.
- No dobrze, z daleka… To fakty wyglądają inaczej? – zapytała.
- Na to wygląda. Jude zarzeka się, że on tego nie chciał. Ta blond wywłoka podeszła do niego, powiedziała, że ma zagrać epizod w tym filmie i już nie może doczekać się sceny z nim, po czym no, inaczej tego nie nazwę, wsadziła mu język do gardła.
- Fak. On musi coś z tym zrobić, bo Maggie ma teraz niesamowitego doła. Znam ją i wiem, że łatwo nie odbuduje jej zachowania. Błagam, miej go tam na oku, a ja zostanę u Maggie na noc, okej?
- Pewnie, bądź z nią teraz, wspieraj. – Robert zgodził się z przyjaciółką – Ale... czy mi się wydaje, czy masz smutny głos?
- Skąd! – zmieszała się dziewczyna – Po prostu zdenerwowałam się tą sytuacją z naszymi kochanymi Angolami. Daj mi znać, jeśli „coś ruszy”. Buziak! – rozłączyła się i wróciła do Maggie.
- Kochana, wszystko załatwione, śmigamy do monopolowego i organizujemy babską noc!
Szatynka miała wątpliwości, czy pomysł przyjaciółki to dobre rozwiązanie zaistniałego problemu, a raczej problemów ich obu. No, ale skoro Robert dał rudowłosej wolną noc, to, czemu nie?
Maggie dała przyjaciółce wolną rękę. Już czuła, ze następuje stan „otępienia”. Patrząc na stojącą przed marketem tulącą się parę, uroniła kilka łez, jednak dość szybko się ogarnęła. „Ta noc na pewno nie będzie należała do wesołych” – stwierdziła – „choćby stawał na uszach, to nie pozwolę mu znów, by mnie omotał” – obiecała sobie – „to, mój drogi Niebieskooki Aniele jest początek końca naszej znajomości”
Z niezliczoną ilością wina i whiskey wpadły do pokoju Maggie. Agata przygotowała zakąski i już po chwili otwierały pierwszą butelkę czerwonego trunku.
- No! – wzniosła toast Brytyjka – to za wszystkich złamasów! Niech się smażą w piekle za swoje czyny! – powiedziała głośno i jednym haustem opróżniła zawartość swojego kieliszka.
- Kochana, ale to nie do końca było tak, jak wyglądało – szepnęła Agata – to nie stało się z jego własnej inicjatywy… To Miller zaczęła ten pocałunek… A..
- A on jej pocałunek oddał – przerwała jej szatynka.
- Gdybyś Ty była na jego miejscu… - urwała widząc wzrok Maggie.
- Serio chcesz wiedzieć, co ja bym zrobiła? – spytała mrużąc oczy – Odepchnęłabym sukę, tłumacząc, że jestem już z kimś. Skoro nie wpadł na to, jego sprawa – nalała sobie kolejny kieliszek – skończyłam z nim – stwierdziła nie patrząc na przyjaciółkę, która z wrażenia zatkało.
- Maggie… ja wiem, że to będzie cios poniżej pasa, ale… - zaczęła rudowłosa – Ale przyjaciele czasem są brutalni i muszą przywołać do rozsądku. Dlatego, wybacz… - dziewczyna wzięła głęboki wdech i kontynuowała – Przypomnij sobie, jak wcześniej zaczęło Ci na nim zależeć, wzdychałaś do niego od lat. Gdy pojawił się w twoim życiu, straciłaś dla niego głowę, po rozstaniu z Dominickiem. A jednak dałaś się pocałować swojemu ex i odwzajemniłaś ten pocałunek. Nie sądzisz, że tak jakby… jesteście kwita? – na wszelki wypadek po tych słowach, schowała się za poduszką.
Na ustach Maggie pojawił się ironiczny uśmiech. Podziwiała rudowłosą za to, co odważyła się jej powiedzieć.
- Owszem, było tak, Ale! – uniosła palec – po I: to było PRZED tym wszystkim. Przed jego słodkimi słówkami, przed tymi wszystkimi spojrzeniami, przed naszym pocałunkiem! Na Boga, jak możesz porównywać te dwie rzeczy? – Spojrzała na przyjaciółkę smutno – A po II: nie kochałam go wtedy…Jeszcze nie…
- Ja wiem, naprawdę wiem i rozumiem, ale… - nie dawała za wygraną Agata – Ale on już wtedy coś do ciebie czuł. Nie pytaj skąd wiem, po prostu wiem. I pewnie nie byłby szczęśliwy, wiedząc o tym „incydencie” z Dominickiem. Ale jakby nie patrzeć, otoczka sytuacji jest ta sama – pojawia się ex i „atakuje z zaskoczenia”. Błagam cię, chociaż raz nie bądź tak uparta i nie skreślaj go. Nie chcę, żebyś potem mówiła, że dałaś odejść miłości swojego życia. I dlaczego? Dlatego, że dopadła go jakaś blond pinda?
- To niby co powinnam zrobić, hm?? – spytała wpatrując się w szare oczy Agaty – iść do niego i powiedzieć, ze mu wybaczam? Albo udawać, ze się nic nie stało? Proszę Cię! – Szatynka poprawiła włosy i odchyliła się do tyłu – Nie potrafię tak! I nie rób takiej miny! – zastrzegła – zawsze myślałam, że zestarzeję się z człowiekiem, któremu będę mogła zaufać. No ale spójrz na niego – zwróciła się w stronę rudowłosej – facet, na którego leci zdecydowana większość damskiej populacji, nie czarujmy się. Po co mu byle psycholożka z Londynu, skoro może sobie przygruchać co tydzień to nową laskę, zrobić z nią, co mu się tylko zamarzy i zmienić na jeszcze sexowniejszą i młodszą. Normalne, zwykłe, nudne kobiety, jak ja zdecydowanie nie wpisują się w ten piękny schemat. – dokończyła. Dziwiła ją jej ciągła zmiana nastroju. Raz wściekła, raz zrozpaczona. Tłumaczyła to alkoholem i tym, co powiedziała przed chwilą Agata.
- Nie mówię, ze masz do niego lecieć z wybaczeniem. Ale nie skreślaj go, tylko pozwól mu jakoś odpokutować te winy. Niech trochę pocierpi, ale udowodni swoje uczucia. – rudowłosa pogłaskała przyjaciółkę po głowie – I co z tego, że tyle lasek na niego leci? Spójrz na Roberta. Jest mega przystojnym facetem, każda laska może się w nim zakochać po pierwszym poznaniu. A przez tyle lat był wierny Susan. Nie liczył się nikt, poza nią. – uśmiechnęła się lekko – I pewnie długo jeszcze nikt się nie będzie liczył, dlaczego ja się łudzę? – alkohol zaczął się odzywać – No ale… Uwierz w to, że Jude też pragnie ustatkowania, uparciuchuuuu!
Maggie roześmiała się po uwadze Agaty.
- Ty jak coś powiesz – pokiwała głową – no, ale jak już mówiłam, sprawy już nie ma, więc zmieńmy temat. Porozmawiajmy może o…Tobie i Robercie? – spytała z błyskiem w oczach – Powiedz mi, dlaczego wątpisz w siebie? Będąc u Was, widząc jak zachowuje się w stosunku do Ciebie i… - urwała na chwilę obserwując jak rumieńce wychodzą na twarz Agaty – wyczułam chemię. Nie mówię, ze już teraz, zaraz coś się stanie, ale ja daję Wam miesiąc. No może półtora – mrugnęła wesoło – zobaczysz, że wyjdzie na moje i wkrótce staniesz się Panią Downey! Widzisz? Przynajmniej Twoje marzenie się spełni!
Agata już miała odpowiedzieć szatynce, jakaś złośliwą uwagą, gdy nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi Czarnookiej.
- Maggie? – spytał niski, nieco zachrypnięty głos Jude’a – Maggie, proszę. Daj mi wyjaśnić!
- Albo Ty go spławisz, ratując jego piękną buźkę, albo ja to zrobię – rzekła do Agaty, groźnie wpatrując się w drzwi pokoju.
Rudowłosa podeszła do drzwi i wyszła na korytarz, ku zdziwieniu Jude’a, który spodziewał się ujrzeć Maggie.
- Słuchaj, to nie jest najlepszy pomysł, żebyś ty tu teraz był. – zaczęła – Zjebałeś sprawę stary… Jak mogłeś tak dać się podejść Siennie?
- Sam nie wiem. Ale ona po prostu podeszła, „o cześć, miło cię widzieć, będziemy grali razem, nie mogę się doczekać” i się na mnie rzuciła. – odpowiedział załamany blondyn – Byłem w takim szoku, że nie zdążyłem zareagować. Powiedziałem jej, że ma tego nigdy więcej nie robić, bo jej nie kocham… a wtedy podszedł do nas Robert i dowiedziałem się, że Maggie tam była. Sienna osiągnęła swój cel, namieszała.
- Jude, wiesz jak cię uwielbiam i jak bardzo trzymam za was kciuki… - Agata położyła dłoń na ramieniu mężczyzny - …ale sytuacja nie wygląda za dobrze. Maggie jest niesamowicie uparta i włączyło jej się znowu to „on może mieć każdą, na co mu ja”. Jest na ciebie bardzo, baaaardzo zła. Cały czas nad nią pracuję, ale nie obiecuję rezultatów.
- Ale ja ją kocham… - jęknął żałośnie Jude, na tyle głośno, żeby szatynka mogła to usłyszeć.
- Wiem Jude, wiem. Ale teraz musisz dać jej trochę czasu. Nie przekonuj jej na siłę o swoim braku winy, tylko udowodnij jej swoje uczucie. Podobno miłość nie wyraża się w słowach tylko w gestach. – ruda przytuliła mocno aktora – Nawet nie wiesz, jak mi przykro z powodu tego wszystkiego.
- Ale co mam teraz zrobić? – z oczu blondyna popłynęły łzy, prosto na ramię Polki.
- Nic. Maggie jest lekko pijana, ja też. To nie jest dobre podłoże do poważnej rozmowy, to wszystko jest świeże, a alkohol tylko podsyca złość. Zostaw mnie z nią na tę noc, a sam odpocznij i pomyśl nad tym, jak to dalej potoczyć. – dziewczyna ucałowała Jude’a w czoło i odprowadziła pod drzwi jego pokoju – Zajmę się nią, obiecuję.
Po chwili wróciła do Maggie.
- Okej, mamy spokój na dzisiejszą noc, babską noc. Ach, właśnie – zaczęła złośliwie – co ty mi tutaj wymyślasz z jakąś panią Downey? Proszę Cię, ja się tylko opiekuję Extonem i pomagam jakoś Robertowi się pozbierać!
- Mhm.. nie wmawiaj mi – uśmiechnęła się wrednie – bo patrzysz na niego tak, że… - urwała nie potrafiąc znaleźć właściwych słów. Westchnęła. – a w dodatku on zaczyna tak samo patrzeć na Ciebie. Możesz mi wierzyć – uśmiechnęła się ciepło do zszokowanej Agaty.
- Ale, ale… jak? – alkohol szumiał w rudej głowie coraz bardziej – Nieeee… on mnie lubi, troszczy się o mnie tutaj. Dzisiaj w nocy zasnął koło mnie, bo przez sen przytuliłam się do jego ręki, a nie chciał mnie budzić. To czysta troska.
- Oczywiście i to, że oczy mu błyszczą, jak się wspomni o Tobie, to też tylko z troski? – Maggie nie mogła się powstrzymać – Weź w końcu powalcz o własne szczęście, bo to, ze pomagasz mnie to raz, ale chcę, żebyś też była szczęśliwa! – wykrzyczała – A wiesz, jak ślicznie się uśmiecha, widząc Ciebie i Extona, a raczej to jak mały Ciebie uwielbia? To już dużo!
- Boję się, boję jak cholera. – westchnęła Agata – On jest w wieku mojego ojca, dopiero co po rozwodzie, no i jest sławny jak diabli! Co inni na to powiedzą? Moi rodzice, przyjaciele? I przede wszystkim te pieprzone media. Na bank zostałabym wykreowana na „młodą dziunię, która rozbiła małżeństwo Downey’ów”. Wiesz, że to nie na moje nerwy….
- A czy to oni na samą myśl o jego oczach, uśmiechu tak czule się uśmiechają, jak Ty to robisz? – spytała unosząc brwi –no chyba nie. Nawet jeśli zostałabyś tak wykreowana, to Ju.. FAK! – prychnęła – i teraz mi się przypomniał Law! Ale wracając. Robert na pewno byłby po Twojej stronie. Nie jestem od oceniania ludzi, ale dużo widzę, potrafię łączyć ze sobą pewne fakty. I wiem na pewno, że Downey byłby z Tobą, ba! Broniłby Cię jak lew jakiś – przytuliła przyjaciółkę – otwórz, proszę swoje serce, co Ty na to? – spytała.
- Postaram się – uśmiechnęła się Agata – Tylko jak to zrobić? Wiesz, żeby to nie wyglądało tak, że on się ledwo rozwiódł a ja już wykorzystuję okazję. Kocham jego i Extona… - westchnęła do siebie – I musze być już nieźle pijana, skoro tak otwarcie o tym mówię.
- Obie jesteśmy, spójrz, 4 butelek już nie ma – stwierdziła chichocząc – Przede wszystkim bądź sobą. Wiem, wiem – dodała próbując uspokoić śmiech Agaty – to jest wyświechtane jak nie wiem co, ale zawsze działa – mrugnęła do przyjaciółki – oczarowałaś go, więc bądź taka jaka jesteś, a sam niedługo weźmie Cię za rękę, przytuli, czy pocałuje – szatynka przekrzywiła głowę. Znów wróciło do niej to wspaniałe uczucie jakiego zaznała dobę wcześniej. Ust Jude’a i jego ciepła – A póki co… musze się położyć, bo jeszcze trochę, a sama polece do Law i wtulę się w niego – zaśmiała się cicho.
- Tak, a ja złapię za telefon i zadzwonię do Roberta, wyznając mu miłość. – zaczęła śmiać się Agata – Albo nie daj Boże pomylę numery i zadzwonię do Indio! – głupawka była coraz większa – Masz rację, trzeba spać!
- Wszystko przed Tobą, Kochana – szepnęła i uśmiechnęła się.
Sama miała problemy z zaśnięciem. Udało się jej to dopiero nad ranem. Wciąż miała przed oczami tą niemiłą scenę. A potem przypominało się jej to co podsłuchała w czasie krótkiej rozmowy Agaty z Judem.
„Skoro mnie kocha..” – myślała – „ to może.. Cholera. Dlaczego uczucia wszystko komplikują? Dlaczego musiałam się zakochać akurat w nim?” - to pytanie dręczyło ją przez większą część nocy. Sen też nie przyniósł ukojenia. Śniła o wielkich, błękitnych oczach Brytyjczyka…
MAGGIE & AGATA:
Siedząc dłuższą chwilę na ławce, Maggie nagle usłyszała dźwięk wiadomości. „Jeśli to od tego palanta..” – zaczęła w myślach. Zdziwiła się odczytując wiadomość od Agaty. Zabrała, więc swoje rzeczy i ruszyła w kierunku postoju taksówek, a po piętnastu minutach, wysiadła przy Central Parku.Rozglądała się za tak dobrze znanym kolorem włosów przyjaciółki. W końcu ją dostrzegła. Agata siedziała z podkurczonymi nogami na jednej z ławek i pustym wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń.
- Jestem – rzekła sucho, nie mając już większego wpływu na swój głos. Usiadła przy przyjaciółce – Widzę, że ten dzień nie tylko dla mnie jest wstrętny – uśmiechnęła się gorzko.
- Widziałam się z Indio. – zaczęła – Wszystko było okej, porozmawialiśmy o tym, jak możemy pomóc Robertowi, a potem… - przełknęła nerwowo ślinę. – Potem mnie pocałował! Czaisz? Syn faceta, którego kocham mnie całuje! Za jakie grzechy?! – załamała ręce.
Maggie była w szoku. Otworzyła szerzej oczy, czekając, aż Agata wstanie uśmiechnięta z ławki i zapiszczy, ze to był tylko żart. Ale tak się nie stało.
- Chyba nie poprawię Ci nastroju, tym co teraz powiem – spojrzała w przestrzeń – Wydawało mi się dziwne, że to do Ciebie napisał Indio, pamiętasz, jak wracał z Extonem, a nie do Roberta, ale puściłam to w niepamięć. Potem jego mina, kiedy TYLKO przybiłaś mu piątkę na przywitanie – urwała widząc minę przyjaciółki – Chłopak się w Tobie zadurzył – stwierdziła.
- Faaaaak. Jestem tu od kilkunastu dni, co ten dzieciak sobie wyobraża? – jęknęła – Muszę mu jak najprędzej uświadomić, że nie ma szans na nic więcej. Ale przecież nie powiem mu „słuchaj stary, lubię cię, ale to twojego ojca kocham”. Co za parodia…
- No, nie jest to dobry pomysł, fakt – stwierdziła szatynka – ale może zwykła rozmowa pomoże? – zaproponowała – wszak trzeba być ze sobą szczerym i nie ukrywać NIC – stwierdziła zaciskając mocno pięści. „Oby tylko nie doszukała się żadnego powiązania tego co powiedziałam z moim humorem” – błagała w myślach czarnooka.
Nie widząc żadnej reakcji ze strony rudowłosej, przytuliła ją.
- Nawet nie wiesz, jak dobrze, że tu jesteś. – wtuliła się w przyjaciółkę Agata – Muszę to załatwić. Zwłaszcza, że… chciałabym tu zostać, przy Robercie i Extonie. A taka niezręczna sytuacja nie może długo się ciągnąć! – dziewczyna spojrzała na Maggie – Ale ale, ty też coś mówiłaś o wstrętnym dniu. Znam cię nie od dziś i widzę, że coś jest nie tak. Co się stało?
- Dużo by opowiadać – odwróciła głowę. Nie chciała na jej barki dodawać swojego problemu. „Moja sprawa, sama sobie jakoś poradzę” – stwierdziła.
- Dobrze wiesz, że jeśli chodzi o Jude’a to ja i tak się dowiem. Nie zapominaj, że mieszkam z Robertem. – zrobiła cwaną minę – A wolałabym jednak dowiedzieć się od ciebie, mów! Z Indio jakoś sobie poradzę, przyjaciele są ważniejsi!
- Nie przesadzaj… - próbowała odejść od tematu, ale wzrok Agaty przekonał Maggie – Wczoraj wszystko było pięknie. Naprawdę – uśmiechnęła się smutno – wycieczka, na którą mnie zabrał.. widoki, i ten pocałunek – urwała zakrywając twarz w dłoniach – Dzisiaj stwierdziłam, że zrobię mu niespodziankę. Wchodzę na plan i co widzę? Jude’a obściskującego swoją byłą – rzekła cierpko – Słyszałaś pewnie o Siennie Miller? – Agata kiwnęła głową – całowali się. On całował ta wywłokę, tak jak mnie wczoraj. Dotykał ją, tak jak mnie – urwała nie mogąc znieść ich widoku, jaki wciąż miała przed oczami. Ponownie schowała twarz w dłoniach, próbując uspokoić swoje nerwy i odpędzić łzy cisnące się do oczu.
- O ja pierdolę… - oczy Agaty zrobiły się wielkie jak spodki od filiżanek – Nie wierzę… Normalnie nie wierzę… Przecież ja mu urwę jaja! Ale… - zawahała się – Jesteś pewna, że to nie ona się na niego rzuciła? Albo nie ćwiczyli jakiejś sceny do filmu? Wiesz, w tym zawodzie tak już czasem bywa, że gra się ze swoimi ex…?
- A sądzisz, ze co miałam zrobić? Podejść do nich i grzecznie spytać, czy to gra? – rzekła z wściekłością wypisaną na twarzy – jak ich zobaczyłam, to modliłam się o cierpliwość, żeby nie wybuchnąć przy Robercie i Extonie, których też spotkałam, a potem wyszłam!
- Jak znam Roberta, to Jude ma tam teraz przerąbane. – rudowłosa uśmiechnęła się złośliwie – Wiesz co? Chodźmy do ciebie do hotelu i upijmy się! Należy nam się dzisiaj! – przytuliła przyjaciółkę. – Tylko daj mi sekundę, zadzwonię do Roberta i mu powiem, że nie wrócę dzisiaj na noc.
Agata odeszła na chwilę na bok i wybrała numer Downey’a.
- Cześć Robert – zaczęła, gdy odebrał telefon – Proszę, powiedz mi, co tam się wydarzyło na planie.
- Cześć, Maggie już ci powiedziała, prawda? No nieciekawie to wygląda, Sienna chyba znowu chce wyrwać Jude’a. Z daleka to wyglądało jak wyglądało, miałem ochotę dać mu za to po mordzie. – odpowiedział Robert.
- No dobrze, z daleka… To fakty wyglądają inaczej? – zapytała.
- Na to wygląda. Jude zarzeka się, że on tego nie chciał. Ta blond wywłoka podeszła do niego, powiedziała, że ma zagrać epizod w tym filmie i już nie może doczekać się sceny z nim, po czym no, inaczej tego nie nazwę, wsadziła mu język do gardła.
- Fak. On musi coś z tym zrobić, bo Maggie ma teraz niesamowitego doła. Znam ją i wiem, że łatwo nie odbuduje jej zachowania. Błagam, miej go tam na oku, a ja zostanę u Maggie na noc, okej?
- Pewnie, bądź z nią teraz, wspieraj. – Robert zgodził się z przyjaciółką – Ale... czy mi się wydaje, czy masz smutny głos?
- Skąd! – zmieszała się dziewczyna – Po prostu zdenerwowałam się tą sytuacją z naszymi kochanymi Angolami. Daj mi znać, jeśli „coś ruszy”. Buziak! – rozłączyła się i wróciła do Maggie.
- Kochana, wszystko załatwione, śmigamy do monopolowego i organizujemy babską noc!
Szatynka miała wątpliwości, czy pomysł przyjaciółki to dobre rozwiązanie zaistniałego problemu, a raczej problemów ich obu. No, ale skoro Robert dał rudowłosej wolną noc, to, czemu nie?
Maggie dała przyjaciółce wolną rękę. Już czuła, ze następuje stan „otępienia”. Patrząc na stojącą przed marketem tulącą się parę, uroniła kilka łez, jednak dość szybko się ogarnęła. „Ta noc na pewno nie będzie należała do wesołych” – stwierdziła – „choćby stawał na uszach, to nie pozwolę mu znów, by mnie omotał” – obiecała sobie – „to, mój drogi Niebieskooki Aniele jest początek końca naszej znajomości”
Z niezliczoną ilością wina i whiskey wpadły do pokoju Maggie. Agata przygotowała zakąski i już po chwili otwierały pierwszą butelkę czerwonego trunku.
- No! – wzniosła toast Brytyjka – to za wszystkich złamasów! Niech się smażą w piekle za swoje czyny! – powiedziała głośno i jednym haustem opróżniła zawartość swojego kieliszka.
- Kochana, ale to nie do końca było tak, jak wyglądało – szepnęła Agata – to nie stało się z jego własnej inicjatywy… To Miller zaczęła ten pocałunek… A..
- A on jej pocałunek oddał – przerwała jej szatynka.
- Gdybyś Ty była na jego miejscu… - urwała widząc wzrok Maggie.
- Serio chcesz wiedzieć, co ja bym zrobiła? – spytała mrużąc oczy – Odepchnęłabym sukę, tłumacząc, że jestem już z kimś. Skoro nie wpadł na to, jego sprawa – nalała sobie kolejny kieliszek – skończyłam z nim – stwierdziła nie patrząc na przyjaciółkę, która z wrażenia zatkało.
- Maggie… ja wiem, że to będzie cios poniżej pasa, ale… - zaczęła rudowłosa – Ale przyjaciele czasem są brutalni i muszą przywołać do rozsądku. Dlatego, wybacz… - dziewczyna wzięła głęboki wdech i kontynuowała – Przypomnij sobie, jak wcześniej zaczęło Ci na nim zależeć, wzdychałaś do niego od lat. Gdy pojawił się w twoim życiu, straciłaś dla niego głowę, po rozstaniu z Dominickiem. A jednak dałaś się pocałować swojemu ex i odwzajemniłaś ten pocałunek. Nie sądzisz, że tak jakby… jesteście kwita? – na wszelki wypadek po tych słowach, schowała się za poduszką.
Na ustach Maggie pojawił się ironiczny uśmiech. Podziwiała rudowłosą za to, co odważyła się jej powiedzieć.
- Owszem, było tak, Ale! – uniosła palec – po I: to było PRZED tym wszystkim. Przed jego słodkimi słówkami, przed tymi wszystkimi spojrzeniami, przed naszym pocałunkiem! Na Boga, jak możesz porównywać te dwie rzeczy? – Spojrzała na przyjaciółkę smutno – A po II: nie kochałam go wtedy…Jeszcze nie…
- Ja wiem, naprawdę wiem i rozumiem, ale… - nie dawała za wygraną Agata – Ale on już wtedy coś do ciebie czuł. Nie pytaj skąd wiem, po prostu wiem. I pewnie nie byłby szczęśliwy, wiedząc o tym „incydencie” z Dominickiem. Ale jakby nie patrzeć, otoczka sytuacji jest ta sama – pojawia się ex i „atakuje z zaskoczenia”. Błagam cię, chociaż raz nie bądź tak uparta i nie skreślaj go. Nie chcę, żebyś potem mówiła, że dałaś odejść miłości swojego życia. I dlaczego? Dlatego, że dopadła go jakaś blond pinda?
- To niby co powinnam zrobić, hm?? – spytała wpatrując się w szare oczy Agaty – iść do niego i powiedzieć, ze mu wybaczam? Albo udawać, ze się nic nie stało? Proszę Cię! – Szatynka poprawiła włosy i odchyliła się do tyłu – Nie potrafię tak! I nie rób takiej miny! – zastrzegła – zawsze myślałam, że zestarzeję się z człowiekiem, któremu będę mogła zaufać. No ale spójrz na niego – zwróciła się w stronę rudowłosej – facet, na którego leci zdecydowana większość damskiej populacji, nie czarujmy się. Po co mu byle psycholożka z Londynu, skoro może sobie przygruchać co tydzień to nową laskę, zrobić z nią, co mu się tylko zamarzy i zmienić na jeszcze sexowniejszą i młodszą. Normalne, zwykłe, nudne kobiety, jak ja zdecydowanie nie wpisują się w ten piękny schemat. – dokończyła. Dziwiła ją jej ciągła zmiana nastroju. Raz wściekła, raz zrozpaczona. Tłumaczyła to alkoholem i tym, co powiedziała przed chwilą Agata.
- Nie mówię, ze masz do niego lecieć z wybaczeniem. Ale nie skreślaj go, tylko pozwól mu jakoś odpokutować te winy. Niech trochę pocierpi, ale udowodni swoje uczucia. – rudowłosa pogłaskała przyjaciółkę po głowie – I co z tego, że tyle lasek na niego leci? Spójrz na Roberta. Jest mega przystojnym facetem, każda laska może się w nim zakochać po pierwszym poznaniu. A przez tyle lat był wierny Susan. Nie liczył się nikt, poza nią. – uśmiechnęła się lekko – I pewnie długo jeszcze nikt się nie będzie liczył, dlaczego ja się łudzę? – alkohol zaczął się odzywać – No ale… Uwierz w to, że Jude też pragnie ustatkowania, uparciuchuuuu!
Maggie roześmiała się po uwadze Agaty.
- Ty jak coś powiesz – pokiwała głową – no, ale jak już mówiłam, sprawy już nie ma, więc zmieńmy temat. Porozmawiajmy może o…Tobie i Robercie? – spytała z błyskiem w oczach – Powiedz mi, dlaczego wątpisz w siebie? Będąc u Was, widząc jak zachowuje się w stosunku do Ciebie i… - urwała na chwilę obserwując jak rumieńce wychodzą na twarz Agaty – wyczułam chemię. Nie mówię, ze już teraz, zaraz coś się stanie, ale ja daję Wam miesiąc. No może półtora – mrugnęła wesoło – zobaczysz, że wyjdzie na moje i wkrótce staniesz się Panią Downey! Widzisz? Przynajmniej Twoje marzenie się spełni!
Agata już miała odpowiedzieć szatynce, jakaś złośliwą uwagą, gdy nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi Czarnookiej.
- Maggie? – spytał niski, nieco zachrypnięty głos Jude’a – Maggie, proszę. Daj mi wyjaśnić!
- Albo Ty go spławisz, ratując jego piękną buźkę, albo ja to zrobię – rzekła do Agaty, groźnie wpatrując się w drzwi pokoju.
Rudowłosa podeszła do drzwi i wyszła na korytarz, ku zdziwieniu Jude’a, który spodziewał się ujrzeć Maggie.
- Słuchaj, to nie jest najlepszy pomysł, żebyś ty tu teraz był. – zaczęła – Zjebałeś sprawę stary… Jak mogłeś tak dać się podejść Siennie?
- Sam nie wiem. Ale ona po prostu podeszła, „o cześć, miło cię widzieć, będziemy grali razem, nie mogę się doczekać” i się na mnie rzuciła. – odpowiedział załamany blondyn – Byłem w takim szoku, że nie zdążyłem zareagować. Powiedziałem jej, że ma tego nigdy więcej nie robić, bo jej nie kocham… a wtedy podszedł do nas Robert i dowiedziałem się, że Maggie tam była. Sienna osiągnęła swój cel, namieszała.
- Jude, wiesz jak cię uwielbiam i jak bardzo trzymam za was kciuki… - Agata położyła dłoń na ramieniu mężczyzny - …ale sytuacja nie wygląda za dobrze. Maggie jest niesamowicie uparta i włączyło jej się znowu to „on może mieć każdą, na co mu ja”. Jest na ciebie bardzo, baaaardzo zła. Cały czas nad nią pracuję, ale nie obiecuję rezultatów.
- Ale ja ją kocham… - jęknął żałośnie Jude, na tyle głośno, żeby szatynka mogła to usłyszeć.
- Wiem Jude, wiem. Ale teraz musisz dać jej trochę czasu. Nie przekonuj jej na siłę o swoim braku winy, tylko udowodnij jej swoje uczucie. Podobno miłość nie wyraża się w słowach tylko w gestach. – ruda przytuliła mocno aktora – Nawet nie wiesz, jak mi przykro z powodu tego wszystkiego.
- Ale co mam teraz zrobić? – z oczu blondyna popłynęły łzy, prosto na ramię Polki.
- Nic. Maggie jest lekko pijana, ja też. To nie jest dobre podłoże do poważnej rozmowy, to wszystko jest świeże, a alkohol tylko podsyca złość. Zostaw mnie z nią na tę noc, a sam odpocznij i pomyśl nad tym, jak to dalej potoczyć. – dziewczyna ucałowała Jude’a w czoło i odprowadziła pod drzwi jego pokoju – Zajmę się nią, obiecuję.
Po chwili wróciła do Maggie.
- Okej, mamy spokój na dzisiejszą noc, babską noc. Ach, właśnie – zaczęła złośliwie – co ty mi tutaj wymyślasz z jakąś panią Downey? Proszę Cię, ja się tylko opiekuję Extonem i pomagam jakoś Robertowi się pozbierać!
- Mhm.. nie wmawiaj mi – uśmiechnęła się wrednie – bo patrzysz na niego tak, że… - urwała nie potrafiąc znaleźć właściwych słów. Westchnęła. – a w dodatku on zaczyna tak samo patrzeć na Ciebie. Możesz mi wierzyć – uśmiechnęła się ciepło do zszokowanej Agaty.
- Ale, ale… jak? – alkohol szumiał w rudej głowie coraz bardziej – Nieeee… on mnie lubi, troszczy się o mnie tutaj. Dzisiaj w nocy zasnął koło mnie, bo przez sen przytuliłam się do jego ręki, a nie chciał mnie budzić. To czysta troska.
- Oczywiście i to, że oczy mu błyszczą, jak się wspomni o Tobie, to też tylko z troski? – Maggie nie mogła się powstrzymać – Weź w końcu powalcz o własne szczęście, bo to, ze pomagasz mnie to raz, ale chcę, żebyś też była szczęśliwa! – wykrzyczała – A wiesz, jak ślicznie się uśmiecha, widząc Ciebie i Extona, a raczej to jak mały Ciebie uwielbia? To już dużo!
- Boję się, boję jak cholera. – westchnęła Agata – On jest w wieku mojego ojca, dopiero co po rozwodzie, no i jest sławny jak diabli! Co inni na to powiedzą? Moi rodzice, przyjaciele? I przede wszystkim te pieprzone media. Na bank zostałabym wykreowana na „młodą dziunię, która rozbiła małżeństwo Downey’ów”. Wiesz, że to nie na moje nerwy….
- A czy to oni na samą myśl o jego oczach, uśmiechu tak czule się uśmiechają, jak Ty to robisz? – spytała unosząc brwi –no chyba nie. Nawet jeśli zostałabyś tak wykreowana, to Ju.. FAK! – prychnęła – i teraz mi się przypomniał Law! Ale wracając. Robert na pewno byłby po Twojej stronie. Nie jestem od oceniania ludzi, ale dużo widzę, potrafię łączyć ze sobą pewne fakty. I wiem na pewno, że Downey byłby z Tobą, ba! Broniłby Cię jak lew jakiś – przytuliła przyjaciółkę – otwórz, proszę swoje serce, co Ty na to? – spytała.
- Postaram się – uśmiechnęła się Agata – Tylko jak to zrobić? Wiesz, żeby to nie wyglądało tak, że on się ledwo rozwiódł a ja już wykorzystuję okazję. Kocham jego i Extona… - westchnęła do siebie – I musze być już nieźle pijana, skoro tak otwarcie o tym mówię.
- Obie jesteśmy, spójrz, 4 butelek już nie ma – stwierdziła chichocząc – Przede wszystkim bądź sobą. Wiem, wiem – dodała próbując uspokoić śmiech Agaty – to jest wyświechtane jak nie wiem co, ale zawsze działa – mrugnęła do przyjaciółki – oczarowałaś go, więc bądź taka jaka jesteś, a sam niedługo weźmie Cię za rękę, przytuli, czy pocałuje – szatynka przekrzywiła głowę. Znów wróciło do niej to wspaniałe uczucie jakiego zaznała dobę wcześniej. Ust Jude’a i jego ciepła – A póki co… musze się położyć, bo jeszcze trochę, a sama polece do Law i wtulę się w niego – zaśmiała się cicho.
- Tak, a ja złapię za telefon i zadzwonię do Roberta, wyznając mu miłość. – zaczęła śmiać się Agata – Albo nie daj Boże pomylę numery i zadzwonię do Indio! – głupawka była coraz większa – Masz rację, trzeba spać!
Dziewczyny ułożyły się na ogromnym łóżku szatynki. Pierwsza zasnęła rudowłosa z lekkim uśmiechem na ustach. Maggie wzruszyła się, widząc śpiąca przyjaciółkę.
- Wszystko przed Tobą, Kochana – szepnęła i uśmiechnęła się.
Sama miała problemy z zaśnięciem. Udało się jej to dopiero nad ranem. Wciąż miała przed oczami tą niemiłą scenę. A potem przypominało się jej to co podsłuchała w czasie krótkiej rozmowy Agaty z Judem.
„Skoro mnie kocha..” – myślała – „ to może.. Cholera. Dlaczego uczucia wszystko komplikują? Dlaczego musiałam się zakochać akurat w nim?” - to pytanie dręczyło ją przez większą część nocy. Sen też nie przyniósł ukojenia. Śniła o wielkich, błękitnych oczach Brytyjczyka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz