sobota, 3 marca 2012

Nowy początek... Agata.

Był to piękny lipcowy poranek na warszawskim lotnisku Okęcie. Przez tłum ludzi przeciskała się niewielka, rudowłosa, dwudziestokilkuletnia kobieta. Agata, młoda pani logopedka, w wolnym czasie pisząca recenzje dla portalu filmowego.


Z drooooogi, cholera! – wołała – Przepraszam, haaalo, czy mógłby się pan przesunąć? Spóźnię się jak nic, blada dupa. – Agata przeklęła pod nosem nadal biegnąc. Za 10 minut kończyła się odprawa lotu do Nowego Jorku, miejsca w którym jak co roku podejmowała wakacyjną pracę.  Odkąd zostały zniesione wizy, dziewczyna mogła swobodnie dorabiać w Stanach jako opiekunka obozu młodzieżowego. Tak było i w tym roku, wyrwanie się z Polski, trzy miesiące w swoim „drugim domu” z przyjaciółmi z całego świata. Tak, kochała Stany Zjednoczone całym sercem i czuła się tam cudownie. Ach, Nowy Jorku, nadchodzę! – rozmarzyła się - …o ile ludzie łaskawie pozwolą dotrzeć mi do odpowiedniej bramki.


Sprint przez lotnisko okazał się dobrym rozwiązaniem i już godzinę później Agata ruszała w tę wielogodzinną podróż, której tak bardzo nie mogła się doczekać. Prawie cały lot przespała, dlatego ani się obejrzała, a wysiadała z samolotu w NYC. Amerykańskie słońce zaświeciło jej w oczy, witając w kraju „wiecznej przygody”. Niestety, te wakacje nie zapowiadały się różowo…


- No cześć szefie, właśnie przyleciałam! Ktoś będzie na mnie czekał? – odebrała telefon przyjaznym powitaniem. 
- Wiesz Agata… jakby Ci to powiedzieć – usłyszała – głównego dyrektora naszego Campu dzisiaj aresztowano i obóz zostaje odwołany na co najmniej najbliższy rok. Nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić i ostrzec wcześniej, przykro mi. 
- COOO?! JAK TO? – dziewczyna poczuła, że w jej oczach zbierają się łzy – Ale ja mam już załatwiony powrót, kosztował kupę kasy, nie mogę zmienić jego terminu! Muszę zostać w Stanach co najmniej dwa miesiące. Co ja teraz zrobię? – wykrzyczała na jednym tchu. 
- Pozostaje ci znalezienie innej pracy albo wykorzystanie czasu na podróże, naprawdę strasznie mi przykro. Liczyliśmy na kolejny świetny rok, pracę z ambitną młodzieżą, a tu takie rozczarowanie. Oczywiście pensja, która jest zagwarantowana umową zostanie Ci wypłacona w jak najszybszym czasie, nie tracisz zbyt wiele. A teraz wybacz, muszę zadzwonić do reszty ekipy, będziemy w kontakcie kochana! No i tradycyjnie: witaj w Nowym Jorku! – szef uspokoił trochę rozkołatane nerwy Agaty.


Dziewczyna poczuła, że zaczyna się jej „American dream”, była zdana sama na siebie i tak miały wyglądać najbliższe dwa miesiące jej życia. Czuła się przerażona, ale zarazem podekscytowana. Postanowiła poszukać innej pracy, przecież obijanie się nawet nie wchodziło w grę! Okej,  pierwsze ogłoszenie, które losowo wybiorę, będzie propozycją mojej nowej pracy. – Agata zamknęła oczy i wycelowała palcem w gazetę, którą dostała na lotnisku. – Hm… ”Poszukuję opiekunki dla pięcioletniego dziecka, miłej, cierpliwej, komunikatywnej, która byłaby w stanie odrobinę pomóc przy prowadzeniu domu. Gwarantuję mieszkanie (pokój w dużym domu), wyżywienie oraz cotygodniową wypłatę.” Idealne, pewnie nie mam szans, ale kurczę, warto spróbować. Jadę tam!


Podróż metrem zajęła dziewczynie dobrą godzinę, ale wreszcie dotarła na miejsce. Jej oczom ukazał się wielki, piękny dom z dużym ogrodem. WOW! –pomyślała - ktoś kto mieszka w takiej chacie szuka opiekunki przez gazetę? Niepewnie zadzwoniła do drzwi. Po chwili otworzył jej przystojny mężczyzna. Lekko siwiejący, średniego wzrostu, z idealnie przystrzyżoną bródką i ciepłymi, brązowymi oczami. 
- Zaraz, zaraz…nie, nie wierzę… Robert Downey Jr?! – pomyślała, po czym wydukała – Przepraszam, szukam pracy jako opiekunka, ale chyba pomyliłam adresy, to pewnie gdzieś obok, nie będę przeszkadzać. Zaczęła powoli odchodzić od drzwi, kiedy usłyszała ten dobrze jej znany z filmów głos.
- Nie, nie! To tutaj! Szukam opiekunki dla mojego synka, proszę wejdź. 
- DLA EXTONA?! – Agata ożywiła się, po czym zdała sobie sprawę, co właśnie palnęła – O…kurczę…przepraszam… Ale jeśli mam być szczera, to pisałam o panu pracę magisterską, Panie Robercie, pisuję też teksty do gazety filmowej. Od lat śledzę pana karierę, jest pan moim absolutnym idolem i teraz…to dla mnie wielki honor, ze mogę tu stać i do pana mówić… O matko, chyba zaliczam coraz większą wtopę… - powiedziała nieśmiało, czując, że jej twarz oblewa coraz większy rumieniec. 
- Haha, taki urok mojego zawodu, co krok spotykam kogoś, dla kogo jestem rozpoznawalny. Ale schlebia mi to, co powiedziałaś, to bardzo miłe. Wejdź proszę do środka, porozmawiajmy o opiece nad dziećmi. – Robert uśmiechnął się tak, że Agacie zmiękły kolana. 
Weszła za nim do domu, po czym usiedli w salonie i zaczęli rozmawiać. Dziewczyna opowiedziała skąd jest, gdzie pracuje, oczywiście wspominając, że na co dzień ma kontakt z dziećmi i jej zdaniem, radzi sobie z nimi bardzo dobrze. Napomknęła o swojej pracy dla „Filmu”,  o planowanych wakacjach na obozie i o tym, ze została tutaj bez pracy i punktu zaczepienia.


- Muszę Ci przyznać, że twoje doświadczenie w pracy z dziećmi wygląda bardzo imponująco. Ale teraz przed tobą najważniejszy test. – rzekł Robert i na chwilę wyszedł. 
- Panie Robercie, czy powinnam się bać? – zapytała Agata, będąc już trochę mniej spięta niż na początku. 
- Nie, nie, po prostu musi cię jeszcze poznać pewien młody człowiek, jeżeli jemu przypadniesz do gustu, to wszystko załatwione. – Robert wszedł do pokoju, trzymając za rękę uroczego małego chłopca. – Exton, przywitaj się z panią Agatą. Ach, no i proszę, nie mów mi per ‘pan’ – jestem po prostu Robert. 
Agata uśmiechnęła się nieśmiało na dźwięk tych słów, po czym podeszła do malucha i wyciągnęła w jego stronę dłoń. - Cześć Exton, jestem Agata. Chciałbyś się ze mną pobawić? Chłopiec spojrzał na nią nieufnie wielkimi oczami, uśmiechnął się i zawisnął na jej szyi krzycząc: Taaaak ciooocia, pobawmy się, pobaaawmy!  Takiego obrotu sprawy, Rudowłosa nawet się nie spodziewała. Piękny synek jej największego idola i zarazem platonicznej miłości właśnie okazał jej swoją sympatię i zaufanie. 
- Oh, oczarowałaś mojego syna! Przed poprzednimi kandydatkami, które zgłosiły się z ogłoszenia, uciekał, a do ciebie wręcz lgnie! Wydaje mi się, że wszystko jest jasne. – Robert spojrzał na nią z taką…troską? 
- Czyli co, mam szansę na dostanie tej pracy? – zapytała Agata, będąc w coraz większym szoku. 
- A jak myślisz? – zaśmiał się RDJ – Jutro rano przychodzi jeszcze jedna osoba, ale odprawienie jej jest chyba dla mnie kwestią formalności. Och, wspominałaś, że nie masz się gdzie zatrzymać. Proszę, zostań u nas na noc, przygotuję Ci pokój gościnny, a jutro spiszemy Twoją umowę i dostaniesz swój własny kąt w moim domu. Co Ty na to? 
Dziewczyna poczuła jak zalewa ją nagła fala ciepła. Pierwszy dzień w NYC, nowa praca, cudowne miejsce do zamieszkania i On. Facet, o którym marzyła, odkąd skończyła 16 lat… To wszystko tutaj, osiągalne, prawdziwe, na wyciągnięcie ręki. 
- To bardzo miłe, chętnie skorzystam, jeśli to nie problem…Robercie. ­– wymówiła jego imię z niepewnością, ale zarazem wielkim szczęściem. Uśmiechnęła się do niego, po czym wzięła na ręce Extona, przytuliła chłopca i zaczęła z nim zabawę w chowanego. 


Popołudnie upłynęło jej na poznawaniu swojego podopiecznego, domu, w którym prawdopodobnie spędzi najbliższe tygodnie oraz opowiadaniu Robertowi o swoim kraju. Wieczorem Agata pożegnała się z oba dżentelmenami i poszła z kolacją do gościnnego pokoju. Była wykończona podróżą. Wzięła długą kąpiel, zjadła i położyła się w wielkim łóżku. Miała wrażenie, że pościel pachnie Robertem, ale pewnie to wyobraźnia płatała jej figle z nadmiaru emocji.  Starała się ogarnąć ostatnich kilkanaście godzin, ale to było dla niej zbyt wiele. 
 - Ja i Robert Downey Jr . pod jednym dachem. Bawiłam się z jego synkiem, jedliśmy razem obiad, rozmawialiśmy. Ja, dziewczyna z Polski, JA! Z hollywoodzkim gwiazdorem! – dziewczyna szeptała te słowa jak mantrę, zasypiając z uśmiechem na ustach – Czyżby właśnie rozpoczynał się mój American Dream?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz