sobota, 10 marca 2012

VII.

MAGGIE & AGATA:

Mimo tego, ze zasnęła bardzo szybko, Maggie budziła się kilkukrotnie w nocy. Wiedziała, co jest tego przyczyną i znała scenariusz na poranek. „Rozsadzi mi pewnie czachę” – myślała walcząc z coraz bardziej dokuczającym żołądkiem. Nie mogąc wytrzymać kolejnego ataku nudności, wstała z zamiarem przewietrzenia się i zwiedzenia ogromnej posiadłości Roberta. Tak przy okazji.

            Po kilku zderzeniach z szafkami i fotelami, w panice weszła do pierwszego, lepszego pokoju, zapalając światło.
- Osz ty w życiu! – cofnęła się na widok największego telewizora, ba! Ekranu kinowego, jaki kiedykolwiek miała okazję oglądać. Nie dość, że zajmował prawie całą ścianę, to tuż obok, w wielkiej, dębowej szafie znalazła, tak na oko z tysiąc filmów.
- No i właśnie przeniosłam się do nieba! – zapiszczała klaszcząc w ręce. Były tam wszystkie możliwe gatunki filmowe. Od bajek przez horrory, komedie romantyczne, aż po filmy dokumentalne – Ja nie wiem po co komuś, kto jest wiecznie zajęty taka kolekcja, ale od teraz oficjalnie kocham Roberta. – powiedziała z szerokim uśmiechem do siebie. Mina jej nieco zrzedła, gdy zobaczyła odtwarzacz płyt, podłączony pod to wielkie cudo. Szatynka, przez moment bała się dotknąć urządzenie, by go nie popsuć, ale pokusa oglądania swoich ulubionych filmów (z góry założyła, że je tam znajdzie) była silniejsza. Dlatego kucnęła przy szafie szukając znanych tytułów.
            Wybrała trzy filmy: „the Holiday”, „Smażone, zielone pomidory” i „Forrest Gump”, od którego zaczęła.

Jeszcze kilka minut rozmyślań nad obsługą pilota i w końcu mogła się rozkoszować tą niesamowitą historią, która, zresztą jak zawsze, przyprawiała ją o łzy.  Mimo szczerych chęci w połowie filmu zasnęła.

Dwie godziny później obudził ją hałas w kuchni. Wyłączyła telewizor, schowała filmy i wróciła do sypialni, wzięła pożyczone od rudowłosej ciuchy i zamknęła się w łazience.

            Zrelaksowana i przywrócona do życia w świetnym humorze weszła do kuchni, gdzie mężczyźni przy porannej kawie omawiali ostatnie sprawy związane z dzisiejszym nagraniem.
- Aloha, Panowie – przywitała się szczerząc się od ucha do ucha. Ubrana w zwykłą bluzkę na ramiączkach i krótkie szorty, ukazujące w prawie całej okazałości jej nogi, zrobiła na nich jeszcze większe wrażenie, niż poprzedniego wieczoru.
- A dzień dobry! – wykrzyknął radośnie Robert podbiegając do czarnookiej i służąc ramieniem.
- Jeszcze Cie to wino trzyma? – zapytała unosząc brwi.
- Moja droga – odparł z brytyjskim akcentem Downey – jestem czysty jak kryształ, wymyty wręcz! – wskazał jej miejsce naprzeciw Jude’a, który wywrócił oczami, na ten komentarz. Kiedy odszedł w stronę parującego kubka, Maggie nachyliła się do niebieskookiego.
- Ominęło mnie coś? – spytała
Law nie zdążył odpowiedzieć, bo do kuchni weszła, Agata. Trzymając się za głowę, mrużąc oczy podeszła do stojącego nieopodal Roberta i bez niczego zabrała mu kubek z kawą.

Cała trójka przyglądała się tej scenie w milczeniu, śmiejąc się cicho pod nosem.
 Łyk, dwa, trzy i rudowłosa wróciła do świata żywych. Spojrzała na trzymany w rękach kubek, na zdziwioną minę Roberta i znów na kubek, po czym bez słowa minęła go i usiadła przy szatynce. Pech chciał, ze była teraz naprzeciwko Jude’a. Zmieszała się i lekko zarumieniła. Przyglądająca się jej przyjaciółka zmarszczyła brwi. Wyraźnie wyczuła unoszące się w powietrzu napięcie. Zmarszczyła brwi, próbując wytłumaczyć dziwne zachowanie Agaty.
W tym czasie Robert położył przed nią miskę po brzegi wypełnioną płatkami czekoladowymi, jednak szatynka nie tknęła ich. Skrzyżowała ręce i obserwowała trzy, dziwnie zachowujące się osoby – speszoną rudą, szatyna, który ledwo co powstrzymywał się od złośliwych komentarzy i blondyna, który GAPIŁ się w Agatę.
- Ok. Zaczyna być co najmniej dziwnie – przyznała ze spokojem.
- Oj, przestań, jedz – wtrącił z lekkim uśmieszkiem Robert.
- Nie tknę tego, dopóki jedno z was, łaskawie wyjaśni mi, co się stało – powiedziała twardo.
- No bo… - zaczęła Agata
- Bo wczoraj doszło między mną a nią do… pewnego zajścia – Jude mówiąc to chciał sprawdzić reakcję Maggie. Nie zawiódł się. Dziewczyna najpierw w szoku trawiła te informację, po czym uniosła brwi do góry.
- Do czego? – spytała z szeroko otwartymi oczyma. „Jeśli to jej TO co myśle… oj…”  - myślała
- No Agata wpadła w łazience na Jude’a, ubranego tak, jak go Bozia stworzyła – wyjaśnił Robert, po czym czekał na reakcję szatynki.

            Maggie przez chwile patrzyła to na jednego, to na drugiego aktora, po czym… popłakała się ze śmiechu. Przez kilka minut nie mogła się uspokoić. Gdy w końcu ogarnęła nagły przypływ rozbawienia, spojrzała na Agatę, która wciąż wpatrywała się w swoje dłonie. „Dla odmiany pośmiejemy się teraz z Jude’a” – pomyślała. – „to zawsze działa”
- Agata, spójrz na mnie – nakazała – Opowiem Ci teraz pewną historię. Ładną historię, która pozytywnie się kończy. Otóż:
            Dawno, dawno temu w pewnym pięknym, ale zamglonym i zachmurzonym kraju, znanym niektórym również jako Wyspy Brytyjskie, zył sobie pewien... – zamyśliła się, zerkając na Law – chłopiec – dokończyła. Zauważyła, ze Robert przysiada się do stołu i opierając głowę na obydwu dłoniach wsłuchuje się w opowieść – Chłopiec ten rósł sobie w szczęśliwej rodzinie, był bardzo utalentowany, więc postanowił, ze pójdzie do szkoły aktorskiej – zerknęła na Jude’a, który uśmiechał się kręcąc głową – Tak też zrobił. Szło mu tam świetnie, pokazywał wszystkim jak bardzo lubi grać, i z roku na rok stawał się coraz bardziej znany. Lata mijały i chłopiec przemienił się w… -znów się zamyśliła.
- Księcia? – zaproponował Jude.
- Nie.. znaczy jeszcze nie – dodała widząc szok na jego twarzy – … w niebieskookiego Anioła – dokończyła lekko się rumieniąc – Tak przynajmniej został nazwany, przez tamtejsze kobiety. I tak ten Anioł sobie harcował na tych Wyspach, potem wyjechał za Wielką wodę, gdzie poznał… starszego jegomościa.
- Ej!!!! – przerwał oburzony Robert, kiedy to Jude pokładał się ze śmiechu na stole – nazwij mnie ładniej!
- Dobra.. poznał starszego od siebie, ciemnowłosego elfa. – zakończyła mrugając do Downey’a. – Elf i Anioł zaprzyjaźnili się i wkrótce zagrali w kilku filmach fazem. W tym czasie Nasz aniołek stał się jednym z najpopularniejszych istot na ziemi, dlatego też ludzie nazywani „paparazzi” chcieli zrobic takie zdjecie, na którym Aniołek byłby… powiedzmy nie w formie – dokończyła z mądrą miną, patrząc na coraz to bardziej uśmiechniętą Agatę – I pewnego poranka tak też się stało. „Przyłapali Aniołka dokładnie w TAKIEJ pozie – wstała prezentując – Warto dodać, że niebieskooki Aniołek był wtedy caluśki nagi. Cóż, różne są zwyczaje, niektórzy twierdzą, ze zdrowo jest, jak Ci TAM – wskazała dyskretnie miejsce – wiatr hula.
Jude opluł się kawą, brudząc przy tym połowę stołu, Robert zapowietrzył się ze śmiechu, a Agata złośliwie spojrzała na Brytyjczyka.
- I tak też ta historia się kończy. Aniołek stał się nagle brzydkim zboczuszkiem, Na Wyspach wybuchł skandal, chociaż niektóre kobiety miały niezłą pożywkę ze zdjęć, które wtedy mu zrobiono – mrugnęła do niej – a po jakimś czasie wszystko wróciło do normy, a Aniołek stał się na powrót Aniołkiem. Koniec – przeciągnęła ostatnią sylabę kłaniając się nisko.
- Błagam Cię – wysapał Amerykanin – powiedz jeszcze raz to z tym wiatrem co hula – błagał, ocierając oczy.
- Nieee, bo to tylko w określonych sytuacjach używam tego określenia – wyszczerzyła się Brytyjka – no i jak? – zwróciła się do przyjaciółki – podobała się bajeczka? 
- Wiesz Jude… - wymamrotała Agata – Boję się gadów.
- No i co z związku z tym? – zapytał ciekawsko Law.
- No i… wyprowadzaj proszę swojego zaskrońca na spacer kiedy mnie nie będzie w pobliżu, dobrze? – mrugnęła po czym podeszła do Roberta, żeby znowu podpić mu kawę.
Jude spojrzał na Agatę zszokowany, Maggie uśmiechnęła się pod nosem a Robert wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, obejmując dziewczynę.
- MOJA DZIEWCZYNKA! Dzielna, nie daje się zastraszać brytyjskiemu „wyposażeniu”! – Downey ucałował rudowłosą w czoło i zrobił triumfalną minę, niczym mistrz dumny ze swojej uczennicy.
Agata uśmiechnęła się i w przypływie jakiegoś dziwnego entuzjazmu wtuliła się lekko w Roberta. Dopiero po chwili zorientowała się co zrobiła. Zaczerwieniona ruszyła w stronę lodówki.
- Aaaaale jestem głodna! – zagadała, starając się ukryć rumieniec.
Jude mrugnął kilka razy, otrząsając się tym samym z szoku. Odetchnął głęboko i spojrzał na szatynkę, która krztusiła się ze śmiechu.
- I TY też jesteś przeciwko mnie? – spytał zaskoczony.
- W życiu!! Nigdy! – powiedziała z uśmiechem – Ale to było tak mistrzowskie zagranie ze strony Agaty, że z początku jej nie poznałam! Zawsze skromna i cicha… Patrz… służy jej pobyt tu – mrugnęła do niebieskookiego.
- Tak czy siak – pokręcił głową zapominając ten incydent – zauważyłaś, jak ją przytulił? Myślisz, że…
-Cii.. nie mów tego głośno, bo zapeszysz. Ale.. – dodała z tajemniczą miną – wszystko jest na dobrej drodze.
Law uśmiechnął się do swoich myśli. „Przynajmniej w jakimś stopniu się do tego przyczyniłem” – pochwalił siebie w duchu.

Po śniadaniu dziewczyny poszły do pokoju Agaty, a Panowie postanowili ostatni raz powtórzyć scenariusz. Za dwie godziny cała czwórka miała być na planie filmu.
- No, to teraz mów, co ci się przytrafiło z tym Judem! – Maggie nie mogła wytrzymać z ciekawości.
- No poszłam w nocy umyć zęby i poszukać ci tej szczoteczki, wchodzę do łazienki i OMATKOBOSKA Jude! Odwróciłam się, zakryłam oczy i każę mu się ubierać, a ten debil sobie jeszcze żartował, że nasza czwórka to jak rodzina i nie ma się czego wstydzić! I wiedziałam, po prostu wiedziałam, że wygada się Robertowi i będą się ze mnie nabijać! – rudowłosa usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. – Kurde, nie moja wina, że mnie łatwo speszyć!  W dodatku żadna frajda patrzyć na sprzęt kolesia, który kocha twoją przyjaciółkę!
Szatynka przytuliła Agatę mocno.
- Ale musze Ci powiedzieć, ze jestem z Ciebie dumna – a widząc zaskoczenie w oczach rudowłosej, dodała – z tego, co mu później powiedziałaś! Był w szoku! Brawo. W dodatku w nagrodę dostałaś chyba miłego całusa, nie? – mrugnęła lekko do przyjaciółki - i nie przesadzaj. To jest fascynacja. Nie myl tego z miłością – uśmiechnęła się lekko, po czym wyszła z pokoju zostawiając Agatę samą.
- Cholera! – warknęła – czemu te Angole są tak uparte, w dodatku nie widzą tego, co mają pod nosem? – spytała sama siebie.
Rudowłosa przebrała się w bojówki do kolan i bluzkę na ramiączkach, do tego swoje nieśmiertelne Conversy, plecak z aparatem i dyktafonem – była gotowa do wyjścia.

Cała czwórka wsiadła do samochodu Roberta i przyjaciele ruszyli w stronę planu filmowego. Dziewczyny usiadły z tyłu, żeby mogły spokojnie sobie poplotkować.
- A tak właściwie… - zagaiła Agata – to o czym wy kręcicie ten film? Chciałabym wiedzieć, o czym będę pisać. – wyszczerzyła zęby.
- No właśnie! Panowie, co to za tajemnice? – wtórowała jej Maggie.
- No dobrze, już dobrze, uchylimy rąbka tajemnicy, w końcu i tak zaraz same się przekonacie. – uśmiechnął się Jude. – Kręcimy coś w stylu „Doktora Jekylla i Mr’a Hyde’a”, ale akcja będzie osadzona we współczesnych czasach.
- Ach! – zafascynowała się szatynka – Czyli dobry blondasek i jego złe wcielenie z ciemnymi włosami?
- A właśnie że nie. – uśmiechnął się Downey – tym razem będzie to wersja, z uroczym, przystojnym, dobrym brunetem i jego złym alter ego, które potrafi zmylić innych swoim anielskim wyglądem.
- WOW! Zapowiada się ciekawie! – rudowłosa zrobiła wielkie oczy – Ale zapomniałeś dodać, że główną cechą tego uroczego, przystojnego, dobrego bruneta jest SKROMNOŚĆ! – zaśmiała się i mrugnęła do swojego szefa.
- Myślałem, że to jest tak oczywiste, że nie trzeba o tym mówić? – mężczyzna zalotnie poprawił włosy.
Przyjaciele zaczęli się śmiać. Podróż na plan upłynęła im w bardzo miłej atmosferze, pomimo kaca i wspomnień  „łazienkowego incydentu”.

Po dotarciu na miejsce dziewczyny stanęły jak wryte.
- O M G! Jakie to wszystko jest wielkie! – Agata wyjęła aparat i od razu zaczęła robić zdjęcia. – Dobrze, że wzięłam drugi obiektyw i zapasową kartę!
- Nigdy nie mówiłeś, że to wszystko jest aż takie potężne i tylu ludzi pracuje przy filmie. Jestem pod wrażeniem… - Maggie podeszła do Jude’a i mówiąc te słowa, oparła mu się o ramię.
- UŚMIEEEECH! – krzyknęła rudowłosa i wycelowała obiektyw w stronę pary Brytyjczyków. – Ale ładne, powieszę sobie nad biurkiem. – uśmiechnęła się szeroko i pomknęła dalej z aparatem.
Jude uśmiechnął się i obiecał sobie, że musi zdobyć to zdjęcie, choćby miał przepraszać Agatę na kolanach za to, co wydarzyło się w nocy.

Podczas, gdy aktorzy udali się na pierwsze spotkanie z głównym reżyserem, dziewczyny zwiedzały każdy możliwy kąt – ogromne studio, które mogłoby pomieścić kilka kamienic, poszczególne miejsca , takie jak ogromny basen, pomieszczenie, „zrobione” na starą, ciemną, wilgotną piwnicę, charakteryzatornię, no i oczywiście garderoby aktorów, grających w filmie.
- Agata!! – krzyknęła po przyjaciółkę, stojąc z otwartymi ustami przed jedną z nich.
- Noo? – odpowiedziała po chwili rudowłosa, która robiła zdjęcia dosłownie wszystkiemu, co wydało się jej ciekawe.
- Powiedz mi.. czy to co widzę, jest tym, co widzę, czy już mam omamy? – zapytała wskazując palcem na drzwi i etykietkę tam wiszącą.
- Ale że… O. MÓJ. BOŻE – wysapała Polka,  przybierając pozę identyczną z Maggie. - Ty wiedziałaś, że będzie tu grać Depp? – szepnęła do Brytyjki Agata.
- Gdybym wiedziała, to bym Cię chyba tu nie wołała, nie? Logiczne – odparła szatynka.
- A ty myślisz, ze wypada tam wejść? – spytała nieśmiało Agata
- Pogięło Cię? Czy Ci życie niemiłe? –zaśmiała się czarnooka. – spaliliby nas żywcem, gdybyśmy szperały w rzeczach Wielkiego Johnego Deppa!
- Nie przesadzałbym z tym spaleniem, ale na pewno szybko byście stąd wyszły – usłyszały za sobą męski głos. Jak na komendę, odwróciły się patrząc wprost w twarz roześmianego, niskiego, niebieskookiego aktora.
- Elijah… - zaczęła Agata
- Wood – dokończyła Maggie – Ty też tu grasz?
- Tak wyszło – aktor rozłożył ręce w bezradnym geście – A wy? – spytał – gracie tu?
- Emm…. No.. my… - zaczęła rudowłosa
- Jesteśmy tu na małej wycieczce – wyjaśniła spokojnie, jak na psychologa przystało – jesteśmy znajomymi głównych bohaterów. Jestem Maggie, a to Agata – podała mężczyźnie rękę.
- A tak! Od Roberta i Jude’a? szukają was – dodał z błyskiem w oku i dziwnym uśmieszkiem – są przy hali 1. zaprowadzę was – zaproponował.
            W trakcie drogi do owego studia, aktor nawiązał dość ciekawą konwersację z Agatą, na temat jej aparatu i fotografii.
- To tam – wskazał ręką – ja musze wracać się przyszykować, to do zobaczenia – ucałował obie w policzek i odszedł wesoło pogwizdując.
            Maggie z Agatą spojrzały na siebie i uśmiechnęły się szeroko. Podeszły do stojącego tyłem do nich mężczyzny, wyglądającego jakby przed chwilą wyszedł z błotnego dołu.
- Przepraszam – zagadnęła szatynka – szukamy….
- Taaak? – mężczyzna odwróciła się ukazując swoje przerażające oblicze. Każdy centymetr jego twarzy pokryty był straszliwymi, krwawymi szramami. Jego oczy były całkowicie czarne, a do tego chrapliwy głos sprawiły, że dziewczyny cofnęły się kilka kroków. Maggie zbladła, czując, ze zaraz ziemia osunie się jej spod stóp. Wtedy właśnie mężczyzna uśmiechnął się w sposób, który szatynka od razu rozpoznała.
- Przepraszam – rzekł Jude – nie wiedziałem, ze tak się przestraszysz – wszystko w porządku? – spytał obejmując czarnooką w pasie, i doprowadzając do stojącej nieopodal ławki.
- Ok., ok – szepnęła Maggie nie patrząc jednak na Brytyjczyka – Po prostu… - urwała.
Niebieskooki zauważył, ze dziewczynie trzęsą się ręce. Przytrzymał je, chcąc uspokoić Maggie, jednak ona szybko wstała odchodząc od niego. Była bardzo zdenerwowana.
- I jak, niespodzianka się udała? – spytał wychodząc do przyjaciół Robert, ubrany w elegancki, granatowy garnitur.
Odpowiedziała mu cisza.
- Dajcie spokój, to przecież przebranie – zaśmiał się widząc napięcie na twarzy szatynki.
- Nie mówiłbyś tak, gdybyś widział krwawe szramy w innych okolicznościach – warknęła, po czym odeszła od trójki przyjaciół, pozostawiając ich w niemałym zdziwieniu.
            Odeszła kilka kroków, po czym stanęła. Wiedziała, ze Jude, Agata i Robert przyglądają się jej, wiec odetchnęła głęboko, po czym wróciła do nich, wciąż nie patrząc na Law.
- Kilka lat temu, wracając do domu z trasy, byłam świadkiem straszliwego wypadku – zaczęła cicho, patrząc na swoje buty – Ciężarówka wjechała w samochód osobowy, jadący przed moim autobusem. Kierowca był pod wpływem narkotyków. Rodzina, jadąca małym Fordem, nie miała żadnych szans. Zatrzymaliśmy się, żeby im jakoś pomóc… Drzwi od strony kierowcy wygięły się pod dziwnym kątem, więc zajrzałam do środka… Wszyscy pasażerowie mieli takie rany, jak Ty – zwróciła się do Jude’a – Dwójka małych dzieci i ich rodzice. Dlatego wybaczcie za moją reakcję… – zaczęła się tłumaczyć.
- Ale czemu mi o tym nic nie powiedziałaś? – zapytała zatroskana Agata, obejmując przyjaciółkę
- Maggie – Blondyn podszedł do niej, ścierając koszulką tyle ile mógł z twarzy – wiem, ze wciąż wyglądam strasznie, ale to ja – uśmiechnął się lekko podnosząc głowę szatynki, zmuszając by spojrzała na niego – to będzie tylko dziś. Później będę wyglądać normalnie – pogładził ją po policzku – zazwyczaj jest tak, ze sceny końcowe robi się na początku, wiesz?
Agata po raz kolejny zauważyła TO spojrzenie, jakim Jude obdarzał Maggie. Spojrzenie pełne troski i… miłości. - A ona mi będzie wmawiać, że to tylko fascynacja, pffff. – pomyślała sobie rudowłosa.
- No już, już okej. Więcej ci się tak nie pokażę, obiecuję. – niebieskooki przytulił swoją towarzyszkę i pocałował w czoło. – Nie jesteś zła?
- No niech Ci będzie, ale prosz…o matko JOHNNY DEPP! – dziewczyna nie zdążyła się długo smucić, bo ujrzała aktora jakieś 10 metrów dalej.
- O Jezu, gdzieeeeee?! – podbiegła do niej Polka.
Obie stały jak wryte wpatrując się w „Boskiego Johhny’ego”. Agata korzystając z okazji robiła jak najwięcej zdjęć.
- Jezu, przyjaciółki u mnie w kraju mi nie uwierzą! – pisnęła do siebie.
- Oh, Robert, Jude, jak cudownie was widzieć! – Depp podszedł do aktorów i przywitał się z nimi. – A cóż to za piękne damy wam towarzyszą? – uśmiechnął się.
- Eeee… yyyy… emmmm… eee? – zdążyły jedynie wydusić z siebie zszokowane dziewczyny.
- To nasze… dobre przyjaciółki, Maggie i Agata. – odpowiedział Downey – Szanowne Panie, oto Johhny Depp.
- No przecież widzimy. – odpowiedziały niemalże równocześnie. – Bardzo miło nam poznać.
- Ależ mnie również, drogie panie! – Johhny ucałował dłonie rudowłosej i szatynki, czym doprowadził je prawie do omdlenia. – No, panowie, widzimy się za chwilę na planie! – pożegnał się z aktorami i poszedł w stronę swojej garderoby.
- O mamo… jaki on jest boski! – dziewczyny były pod nieziemskim wrażeniem Deppa.
- Ekhem, echem. – chrząknęli Robert i Jude.
– Chciałyście chyba powiedzieć, że „boski, ale nie tak, jak ci dwaj mężczyźni, którzy nas tutaj zabrali”? – uśmiechnął się Jude.
- No tak, tak! – odpowiedziała Agata, nadal nie wiedząc, co się dzieje.
- Dobrze, kochane, lecimy do charakteryzacji i na plan. Spotkajmy się tutaj za dwie godziny, ok? – Downey spojrzał na zegarek – A tutaj macie plakietki, żeby nikt was stąd nie wygonił. Jesteście od nas i możecie chodzić, gdzie chcecie. – uśmiechnął się.
Dziewczyny w ciągu tych dwóch godzin zdążyły zobaczyć pracę charakteryzatorki, scenografa, choreografa i reżysera. Były pod niesamowitym wrażeniem filmowego klimatu, zdecydowanie doświadczyły jednej z lepszych rzeczy w ich życiu.

Panowie punktualnie powrócili z planu. Jude wyglądał już normalnie, zmył z siebie ten upiorny makijaż, za to Robert… on był jeszcze ubrany w garnitur i miał nieziemsko ułożone włosy.
- Jak ty seksownie dzisiaj wyglądasz… - powiedziała do siebie Agata, po czym dotarło do niej, że to nie było tylko w jej myślach, te słowa wydostały się na zewnątrz. – Szzzzzfak. – wysyczała.
- Niezmiernie miło mi z tego powodu. – Robert mrugnął i zrobił jedną ze swoich min, po których miękną kolana i wszystko inne.
Jude i Maggie wybuchnęli śmiechem na widok tej sytuacji. Na szczęście ze skrępowania wyrwał Agatę dźwięk smsa.
- Oho, Indio za pół godziny podrzuci do domu Extona, musimy się zbierać. Ruchy ruchy Kochani, raz raz, do auta! – popędzała resztę rudowłosa.
- Hmmm, czemu on pisze o tym Agacie a nie Robertowi? – pomyślała Maggie. – Ale, pani psycholog, szukasz dziury w całym.

Gdy przyjaciele dojechali na Piatą Aleję, Indio i Exton już czekali na tarasie domu.
- No cześć maluchu! – krzyknęła Agata rozkładając ramiona – No chodź się przywitaj, całe dwa dni cię nie widziałam!
- Cześć Agata! Cześć tatoooo! – Exton podbiegł najpierw do swojej opiekunki, dając jej buziaka w policzek, potem pobiegł do Roberta.
Agata z rozrzewnieniem spojrzała na mężczyznę trzymającego na rękach swojego synka. Czuła, że są dla niej bardzo ważni.
- A ze mną już się nie przywitasz, hm? – zaczepnie zapytał Indio, uśmiechając się i unosząc brwi.
- No cześć Młody, cześć! – dziewczyna podeszła i przybiła mu piątkę, ale mina chłopaka wskazywała na to, że chyba spodziewał się czegoś innego.
- Właściwie to musze już lecieć, bo mamy z chłopakami próbę przed jutrzejszym koncertem, na razie! – chłopak pożegnał się z Agatą, Robertem i młodszym braciszkiem, oraz ukłonił się Jude’owi i Maggie.
Cała piątka weszła do domu Roberta. Exton natychmiast zaaferowany zaciągnął swoją opiekunkę do pokoju, żeby pokazać jej swój nowy samochodzik, który dostał od starszego brata. W tym czasie Robert i Jude przygotowywali obiad, a Maggie uważnie obserwowała zachowanie Agaty, Roberta i małego Extona. Kiedy dziewczyna weszła z chłopcem do kuchni Robert podszedł do nich i utulił synka, tuląc także rudowłosą, która trzymała malucha za rękę. Po obiedzie Jude i Maggie pożegnali się z przyjaciółmi i udali się w stronę swojego hotelu, aby odpocząć po wspólnym wieczorze i wypadzie na plan. Obiecali się odezwać na dniach – w końcu trzeba było na maksa wykorzystać ten czas, kiedy byli w Nowym Jorku. Najdłużej żegnały się ze sobą Agata i Maggie, jak to baby, nie mogły do końca się naściskać i nagadać.

Po wyjściu gości, Agata poprosiła Roberta o zajęcie się maluchem, a sama postanowiła położyć się wcześniej spać. Kac jednak okazał się zbyt dokuczliwy, a kolejny nadmiar emocji ściął ją z nóg…

***

Droga do hotelu zajęła Brytyjczykom kilkanaście minut. Maggie zmęczona i zmarznięta marzyła tylko o tym, by wziąć gorącą kąpiel, przebrać się w swoje ciuchy i nareszcie się położyć.
Od wyjścia z domu Downey’a nie zamieniła z Judem ani słowa. Nie dlatego, ze była zła po jego oficjalnym zaprezentowaniu się w pełnej charakteryzacji (za której starcie dostał nieźle po uszach od reżysera), ale zastanawiała się nad sceną z tarasu.
„Albo faktycznie jestem tak zmęczona, ze wyobrażam sobie Bóg wie co, albo Indio naprawdę „coś pokazał” – myślała.
- Dymisz – usłyszała nad sobą
- Hm?? – nieprzytomnie spojrzała na Brytyjczyka i dopiero wtedy spostrzegła, że siedzi wtulona w niego z całej siły.
- Dymisz – powtórzył – tak intensywnie nad czymś myślisz, że para Ci z czaszki leci – mrugnął wesoło.
- Zastanawiam się – zaczęła, odsuwając się od Law, któremu się to nie spodobało – czy zauważyłeś minę Indio, po tym, jak Agata się z nim przywitała?
- Mmm… normalna mina – stwierdził marszcząc brwi – coś konkretnego masz na myśli? – spytał
- Musze się temu bliżej przyjrzeć – stwierdziła.
- Jedyne co zauważyłem, to ten uścisk. Całej trójki.. był… NO sam nie wiem. Znam Roberta jakiś czas i od dawna nie widziałem go takiego radosnego – przyznał, uśmiechając się lekko.
- Mówiłam, ze wszystko jest na dobrej drodze – uśmiechnęła się ciepło do Jude’a – ale co z tym Indio? – spytała siebie.
Niebieskooki nie odpowiedział, jednak cały czas przyglądał się swojej towarzyszce. Po chwili, nie dało mu.
- Maggie? – spytał – pamiętasz, jak jechaliśmy na lotnisko, miałaś spytać się mnie o dwie sprawy. O Roberta, jak się później okazało, a tą drugą sprawą było…? – z zaciekawieniem na twarzy obserwował szatynkę
Maggie spojrzała uważnie w oczy Law. Próbowała wyczytać, czy moment na zadanie tego pytania jest odpowiedni. Kiedy już otworzyła usta, taksówka zatrzymała się.
Stojąc już przed hotelem odwróciła się w stronę mężczyzny
- Wiem, wiem. Będziesz pewnie myślał, ze nie moja sprawa. Ale.. Czy Ty po rozwodzie z Sadie, też przezywałeś to tak, jak przeżywa to Robert? I… - zawahała się – widujesz swoje dzieci?
Jude’a zatkało. Dosłownie. Wszystkiego mógł się spodziewać po dzisiejszym dniu, ale to?
Przyjrzał się jednak uważnie twarzy kobiety, do której czuł.. no właśnie, co czuł? Sentyment? Sympatię? Za mało. To było coś więcej. O wiele więcej. Dlatego też postanowił być zupełnie szczerym z Maggie.
- Mój rozwód przebiegał na nieco innych warunkach – zaczął, otwierając windę – Sadie dla mnie zostawiła swoją rodzinę i nie jestem z tego dumny – przyznał patrząc na swoje dłonie – Owszem, z początku było cudownie, ale to zaborcze uczucie, jakim darzyła mnie Sadie było… niszczące dla naszego małżeństwa i dla nas – spojrzał w czarne oczy – Pojawili się Rafferty, Rudy i Iris. Jestem z nich niesamowicie dumny – przyznał z uśmiechem – ale z czasem jej zachowanie zaczęło być.. z początku niepokojące, aż zmieniło się w niebezpieczne. W tamtych czasach nie znano jeszcze tak dobrze określenia „depresja poporodowa”, nie wiedziano, ze z pomocą psychologa, środków, można pomóc takiej kobiecie, zresztą pewnie sama wiesz – kiwnęła głową – Sadie zachorowała. Zaczeła mnie sprawdzać, zwalając przy okazji na mnie wszystkie obowiązki. Oprócz filmów robiłem za gosposie, sprzątaczkę, niańkę – powiedział gorzko – Zaczęło mnie to przerastać. Szukałem pocieszenia w ramionach innych kobiet, ale przynosiło to chwilową ulgę – zarumienił się lekko – Aż w dniu, kiedy doszło miedzy mną a nią do straszliwej kłótni, wyszedłem z domu na moment, żeby się uspokoić, a kiedy wróciłem – przerwał, pocierając oczy i zatrzymując się przed drzwiami swojego pokoju – znalazłem ją poranioną. Próbowała podciąć sobie żyły nożyczkami. Wezwałem karetkę, ale tak naprawdę byłem przerażony. Bałem się o dzieci, o nią. Nie chcę, żebyś pomyślała, że wymiękłem, mimo, ze tak się wydaje, ale.. – Szatynka położyła mu palec na ustach.
- Mnie nie musisz tłumaczyć motywów swojej decyzji. Nie oceniam Cię. To co przeszedłeś było straszne i w pewnym sensie wyniszczające dla Ciebie, ale podniosłeś się z tego – powiedziała trzymając dłoń na jego policzku – czytałam, że poddawałeś się terapii i szczerze to ciesze się – uśmiechnęła się szeroko – że jesteś ze mną tak szczery i że się nie poddałeś.
- Nie będę niczego przed Tobą ukrywał – powiedział poważnie.
- I mimo, że nie oczekiwałam takich zapewnień, to dziękuję za wszystko– wspięła się na palce i musnęła ustami wargi Jude’a. Spojrzała mu jeszcze w oczy i weszła do pokoju.

            Blondyn nie wiedział, co się właściwie stało. W jednej chwili opowiada jej najcięższą historię swojego życia, a drugiej czuje ten słodki smak.
„Gdybym mógł, zacząłbym tu skakać po hotelu wykrzykując, jaki to jestem szczęśliwy” – myślał uśmiechając się – „Ale… - spojrzał na swoje odbicie w pokojowym lustrze
- Cholera zakochałem się. Chyba tak naprawdę po raz pierwszy – stwierdził wchodząc pod prysznic.
Kładąc się do łóżka wysłał jeszcze krótką wiadomość do Maggie. Wers jego ulubionej piosenki:

I need someone who understands
I need someone, someone who hears
For you I’ve waited all these years

Odpowiedziała mu po minucie wersem z tego samego utworu:

Just say you'll wait, you'll wait for me

            Zrozumiał. I podjął decyzję, ze nieważne, co się stanie, ile jeszcze dane mu będzie spotkać kobiet, choćby najpiękniejszych, to nie będą się one liczyć. Dlaczego? Ponieważ jedna, drobniutka, czarnooka istota dała mu nadzieję. Na być może lepszą przyszłość.
Szczęśliwą przyszłość.

Odpisał tylko:
Always!

Przetwarzając miniony dzień przypomniał sobie zdarzenie sprzed studia głównego, kiedy to rudowłosa zrobiła zdjęcie jemu i Maggie. Jude wiedział, że Agata jest wciąż zła o tą sytuację w łazience, ale postanowił spróbować. Może się uda i dostanie to zdjęcie. Sms do niej zajął mu dosłownie minutkę.

Wiem. Jestem okropny i zachowałem się jak kompletny palant i świr. Przepraszam. Powiedz, ze się nie gniewasz;)
A przy okazji… dostanę może to nasze zdjęcie z Maggie? Też powiesiłbym sobie coś takiego. Nad kominkiem. W Centralnym miejscu w domu;)
Dobrej nocy
Jude.


            Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie. Zamknęła oczy. „TY chyba do reszty zwariowałaś!” – skarciła się w myślach – „Co sobie obiecywałaś?”
- Wiem, wiem! Ale powstrzymanie się przed jakimkolwiek gestem staje się coraz trudniejsze! – jęknęła do siebie, ściągając kolejno garderobę i kierując się do łazienki.
„Nie mam pojęcia co będzie, ale… niech się dzieje co chce. Byle z nim” – pomyślała zawijając się w ręcznik. Usłyszała sygnał wiadomości. Niczym nastolatka pobiegła do telefonu.
Po przeczytaniu zrobiło się jej gorąco. Odpisała wersem tej samej Coldplay’owej pisenki. A po chwili.. Pisnęła z zachwytu.
- Już po Tobie – mruknęła do siebie – ale tym razem niech to będzie na Twoich warunkach!
Przesłała jeszcze tą samą wiadomość, jaka dostała od Jude’a do Agaty, zachodząc w głowę, co na to przyjaciółka.
Zasnęła w ułamku sekundy z uśmiechem na ustach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz