środa, 7 marca 2012

VI. - part 2.

MAGGIE & AGATA cz. II:

POKÓJ AGATY:

Dziewczyny przebrały się w piżamy, otworzyły wino i obłożyły się całą masą słodyczy. Teren do babskich plot był idealnie przygotowany. Sącząc powoli wino, Agata opowiedziała przyjaciółce nocne poznawanie miasta.
- A te światła! Niesamowite! Nie miałam pojęcia, ze takie rzeczy są tutaj - zachwycała sie rudowłosa
- Cieszę się, że Robert stosuje się do zaleceń - uśmiechnęła się tajemniczo Maggie.
- Jakich zaleceń? Kochana, ja czegoś nie wiem? – spojrzała ciekawsko Agata. – Już mi się tutaj wytłumaczyć proszę!
- No... - zaczęła nieśmiało szatynka - Robert zadzwonił do mnie z prośbą o radę, ale spokojnie! - zastrzegła, widząc otwierające się usta przyjaciółki - chodziło mu o Ciebie, a raczej o to, ze jesteś smutna... Nie wiedział co zrobić, jak Ci pomóc. No to powiedziałam, żeby wybrał takie miejsca, gdzie będzie dużo kolorowych świateł, to pomaga - powiedziała z uśmiechem.
- Ojej… on się o mnie martwił? – zdziwiła się dziewczyna. – A nic nie dał po sobie poznać. Coś jeszcze mówił? No i przede wszystkim: o czym tak rozmawialiście w ogrodzie? Nawet nie wiesz jak ciężko było zatrzymać Jude’a, żeby nie poleciał tam za tobą! – roześmiała się.
Maggie zarumieniła się. Uwaga przyjaciółki o Law wywołała przyspieszone bicie serca czarnookiej.
- N..naprawdę? - spytała z uśmiechem. - To miłe. No ale wracając do sprawy - uspokoiła się szybko.  - Zaczęło się od tego, że strasznie się zdenerwował. Nie krzyczał, spokojnie - dodała szybko widząc szok na twarzy Agaty – po prostu o mało co nie upuścił butelki wina. Zaprosiłam go wtedy na spacer po ogrodzie. Sądziłam, że chłodne powietrze nieco mu pomoże i faktycznie! po kilku minutach powiedział mi o wszystkim - spojrzała na swój kieliszek, wspominając ten smutny wzrok. - On to bardzo przeżywa, Słońce - powiedziała cicho - Susan wysłała mu wiadomość, że wszystko poszło po jej myśli i najwidoczniej proces rozwodowy już się skończył. Pomyślnie dla niej… A jego to strasznie boli - dodała.- Zaufał tej kobiecie całkowicie, a ona go oszukiwała. Kochał ją i to... taką prawdziwą miłością... wiesz, taką z filmów - szepnęła sama mając łzy w oczach. - Mówił mi, ze przez cały okres małżeństwa był jej wierny, bo tylko ona się liczyła. A skończył... - nie wytrzymała. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku - Całkowicie się załamał. Wyobrażasz sobie, ze ON. Twój ideał płakał mi na ramieniu? - spytała gorzko - To za dużo dla niego. Ma Extona, ma Indio i Ciebie, i teraz to wy go wspieracie, tak mu powiedziałam, ale myślę, ze on to musi przetrawić po swojemu - rzekła poprawiając włosy - Ale nie zmienia to faktu, ze doskonale rozumiem co czuje Robert. Codziennie zakłada coraz to nowszą maskę, żeby się nie zdradzić ani przed synkiem, ani przed Tobą, jak mu ciężko. Sądzi, że będąc facetem, pewnych rzeczy po prostu nie wypada mu pokazywać. Ale nie martw się - pogładziła przyjaciółkę po dłoni - to przejdzie. Zawsze przechodzi, a najważniejszym jest to, żebyś Ty była przy nim. Znaczy... - zamyśliła się przygryzając wargi - bądź jego oparciem. Bądź mu przyjaciółką. Możesz to dla niego zrobić? - spytała patrząc w piękne, szare oczy rudowłosej.
Agata rozpłakała się. Szlochała jak dziecko.
- Jeszcze się pytasz? Staram się jak mogę, żeby mu pomagać, ale on cały czas mi o niczym nie mówi. Jak mam cokolwiek zrobić, skoro teoretycznie o niczym nie wiem? –Agata wytarła łzy z policzka – I jak mam wierzyć w miłość skoro właśnie rozpadł się związek, który zawsze uważałam za idealny? To Robert i Susan byli odpowiedzialni za moje wysokie wymagania co do par… a teraz? Wiesz. – chlipnęła – Ja cały czas miałam nadzieję, że oni jakoś się zejdą. A teraz Exton został bez mamy, Indio będzie załamany jak zobaczy w jakim stanie jest Robert. Susan była co prawda tylko jego macochą, ale też byli blisko. Boże, przecież ta rodzina się właśnie rozwaliła….
- Agata, uspokój się - nakazała ostro Maggie - rodzina istnieje, póki są w niej osoby darzące siebie uczuciem! A Indio i Exton kochają Roberta, tak? - spytała potrząsając lekko przyjaciółką - Jest i owszem, będzie im ciężko, ale po tu jesteś tu Ty i po to jestem tutaj też ja, żeby pomóc! Ty dzieciakom, ja Robertowi. Gdybym miała w taki sposób podchodzić do problemów moich pacjentów, zbzikowałabym szybciej niż oni - zaśmiała się lekko - Nie wolno się poddawać! Nigdy! Pamiętasz nasze wielogodzinne rozmowy, po rozstaniu Twoich rodziców? Albo po problemach moich? Co sobie obiecałyśmy? - spytała z iskrą w oczach - że będziemy wsparciem dla naszych rodzin bo ich kochamy. Ty weszłaś do nowej rodziny, wiec bądź ich wsparciem.
- A myślisz, że ja w ogóle weszłam do rodziny? Wiesz, jestem tu obca, opiekuję się Extonem od raptem kilku dni. Może Robert sobie nie życzy, żebym jakoś wnikała w jego życie rodzinne? – rudowłosa zapytała niepewnie – Masz rację, muszę wziąć się w garść. Ale znasz mnie nie od dziś i wiesz, że ja do wszystkiego zbyt emocjonalnie podchodzę.
- Gdyby sobie nie życzył, to by nie zabierał Cię na całą noc, pokazywać najpiękniejsze miejsca! - zaśmiała się czarnooka - ale musisz poczekać, aż on oficjalnie sam Ci to powie, bo potem i ja i Jude wyjdziemy na paple - mrugnęła do przyjaciółki - i broń Boże nie patrz na niego w stylu "Biedaczek" bo wszystko się wyda. A co do dzieci... - urwała zastanawiając się nad czymś - Wiesz.. Exton Cię uwielbia, zobaczysz, ze za kilka dni sam Ci co nieco poopowiada. Zdziwisz się ile widzą dzieci!  I wiesz... - zaczęła nieśmiało - w mailach głównie opisuję Ci swoje wzloty i upadki, a raczej same upadki, ale chciałabym wiedzieć jak to wygląda u Ciebie? - spytała rozsiadając się wygodniej i otwierając kolejne opakowanie wafelków - no... czy coś jest? Znaczy COŚ jest - odpowiedziała sama sobie - widać pewną chemię, która się między Wami zawiązuje, wiesz? - uśmiechnęła się przebiegle wgryzając się w wafelek.
- No przecież wiesz… - zaczerwieniła się Agata – On od ponad 10 lat jest moim ideałem faceta. Czasem miałam mocniejsze „fazy” na jego punkcie, czasem to przygasało, ale zawsze miałam do niego nieziemską słabość i byłam na bieżąco z jego filmami, artykułami na jego temat i tak dalej. Teraz jak tu mieszkam, to czasem mam wrażenie, jakbym znała go właśnie od wielu lat. Jest dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałam. – uśmiechnęła się – Tylko wydawał mi się od początku jakiś przygaszony, ale teraz już wiemy dlaczego. – zamyśliła się – Pamiętasz jak napisałam Ci ostatnio maila, że przewróciłam swoje życie do góry nogami? – po przytaknięciu przyjaciółki opowiadała dalej – No… Dostałam maila z Polski, że wreszcie uda się zrealizować ten duży projekt, o który staraliśmy się od lat i mam wrócić jak najszybciej. A ja.. ja napisałam, że nie mogę teraz przylecieć do Polski i nie wiem, kiedy to zrobię. Czy ja do reszty zwariowałam? – zapytała.
- Nie - odparła spokojnie czarnooka - Ty sie po prostu na amen, na zabój zakochałaś w 3 Downey’ach - rzekła poważnie - zresztą nic dziwnego... fajny ten Robert - mrugnęła porozumiewawczo.
- Zakochałam, fakt. – przyznała się nieśmiało – Ale wiesz, musiałby się chyba stać cud, żeby Robert coś poczuł. – roześmiała się – Ale ale, jak tam z Judem? Bo powiem ci, że też całkiem fajnie trafiłaś. No i ten jego akcent…mmmm… - Agata postanowiła trochę podroczyć się z Maggie.
- Ty mi tu oczu nie mydlij o nim, tylko przestań mieć siebie za taką małą, szarą myszkę! Kiedy w końcu uwierzysz, zę jesteś naprawdę świetną laską, która zasługuje na każdego, powtarzam na KAŻDEGO, w tym na pewnego Roberta - mrugnęła do przyjaciółki - i wcale z niczym nie trafiłam, bo Jude ma swoje życie, a ja mam swoje. Czy do tego trzeba wymyślać jakieś romanse? - spytała. Chciała ukryć swoją słabość do Brytyjczyka przed rudowłosą, ale nie potrafiła wyzbyć się uśmiechu, który wkradł się jej na usta.
- Czy ty mnie masz za ślepą? – Agata rzuciła poduszką w przyjaciółkę – Przecież widzę jak na niego patrzysz i jak on na ciebie patrzy. Powiem ci jedno – dziewczyna starała się być groźna, ale uśmiech jej w tym przeszkadzał – jemu też CHOLERNIE zależy i jak go spławisz, to ci nogi z tej zgrabnej dupki powyrywam, że wypuściłaś takie ciacho!
- Aleś dowaliła - odrzuciła poduszkę Agacie - przecież GDYBYM nawet się na coś takiego zgodziła, to bardzo szybko by mi się to odbiło czkawką! Nie słyszałaś o tym, jaki on jest? - spytała - to jest typowy kobieciarz i nic więcej. Nie pamiętasz jaka byłam zaraz po rozstaniu z Dominickiem? Zrozum, ze nie chce znów przechodzić przez to piekło - dokończyła szeptem.
- Chuju muju. – Agata przedrzeźniała przyjaciółkę – A przepraszam ty wolisz wierzyć Internetowi i tabloidom czy temu jaki Jude jest dla ciebie? Dlaczego ty z góry zakładasz, że będzie źle? Ucięłam sobie z nim krótką pogawędkę i widzę, że jemu naprawdę zależy. Poza tym heloooł, mówisz mi, że mam uwierzysz w to, że zasługuję na Roberta, a sama nie możesz uwierzyć w uczucia Jude’a. Nieładnie! – wystawiła język.
- Obgadywałaś mnie? - zmrużyła oczy - I kto tu jest niedobry? Zresztą...owszem, jest miło. Jude jest... łał. Wspaniały, naprawdę, ale sie boje. Najzwyczajniej w świecie. A teraz opowiadaj co Ci powiedziała nasza gwiazda? - ułożyła się na brzuchu wpatrując, a raczej hipnotyzując Agatę wzrokiem.
- No przecież sama mi kazałaś go zagadać! Coś musiałam wykminić, a temat okazał się bardzo hm, chwytliwy. – wyszczerzyła kły – No wzięłam go trochę pod włos, że widać, że mu na tobie zależy, no i sam się zdradził. I wydaje mi się, że on jest w tym wieku, w którym już szuka się kogoś na całe życie. Nie zapominaj, że on też się wiele razy w życiu przejechał. Daj mu szansę, proszę. Nie mówię, że macie od razu się hajtać, ale nie odtrącaj go, pozwól mu walczyć.
- A czy ja go w kajdany zakuwam, czy jak? - zaśmiała się szatynka - moze walczyć, jest to nawet wskazane! i z tym przejechaniem się, to masz rację. Wiesz.. czytałam książke jego byłej żony... Powiem tak: to co czuje teraz Robert, to mały pikuś z tym co czuł Jude kiedyś, kiedyś - wpatrzyła się chipsa, jakby był on najpiękniejsza rzeczą na świecie - I wiesz, ja bym moze chciała dac mu szanse, naprawdę! - dodała patrząc na minę rudowłosej - ale... jak będzie dalej mnie obgadywać i to z Tobą, to sie rozmyśle - zażartowała dziewczyna. - Chociaż nie. Obgadujcie mnie smiało. Przynajmniej będę mieć na bieżąco informacje, co niebieskooki ma zamiar zrobić - zrobiła podejrzliwą minę - Znając ciebie, to coś mu poradziłaś, prawda?? – spytała.
- Jaaaaa? A skąąąąąąd! Takie tam tylko, że trzymam za niego kciuki. – rudzielec przewrócił oczami – A właśnie! Miałam Ci pokazać foto z Robertem! Dorwałam go pod Mostem Brooklyńskim, lukaj! – dziewczyna wzięła laptopa na kolana.
- A ja Ci i tak nie wierzę - wystawiła przyjaciółce język - no ale dawaj... Łoooo, udała się Wam ta fota! No i patrz, jak ładnie tu wyglądacie. Para idealna - pokiwała głową zastanawiając się nad tym. - Wiesz co - zagadnęła rudowłosą. - fajnie sie gada, ale moze chodźmy spać.  Masz jakąś szczoteczkę na zbyciu? I nie, nieużywaną - dodała widząc diabelski uśmiech Agaty.
- Pewnie, coś się na pewno znajdzie! Idę umyć zębiska i poszukam jej w łazience, zaraz wracam. – ruda uśmiechnęła się i pognała w stronę łazienki.

GABINET ROBERTA:

Siedząc w skórzanych fotelach, popijając dobrą whiskey, aktorzy rozkoszowali się smakiem cygar.
- Wpadłeś człowieku! – rzekł spokojnie Robert, spoglądając na uśmiechającego się Brytyjczyka.
- Co?
- Nic, nic – zaśmiał się brunet – mówię tylko, że wpadłeś po uszy – wyszczerzył się.
- Przed kolacją odbyłem miłą rozmowę z Twoją Agatą, i nie patrz tak na mnie – dodał wskazując na Roberta – dowiedziałem się kilku istotnych informacji, ale o tym później. Kilkakrotnie wspominała o Tobie, i za każdym razem, jakimś dziwnym trafem oczy jej dziwnie błyszczały. Podejrzewam, ze noc przed naszym przylotem była.. interesująca – zapytał z czającym się w kącikach ust uśmieszkiem.
- Fajnie było – przyznał Downey – To świetna dziewczyna i musze przyznać, ze nie spotkałem w życiu nikogo podobnego do niej.
- Aaaaa! To są dobre początki – pokiwał głową blondyn
- Początki czego? Chłopie! Nie w głowie mi romanse. Poza tym.. jak by to wyglądało? Romans z niańką własnego dziecka? Już o tym kiedyś słyszałem. – burknął.
- Ojjjjj -  W twarzy Jude’a, brunet zauważył zmianę. Przekroczył pewną, niemą granicę. Od początku ich przyjaźni, ani razu nie wspominali o swoich skokach w bok. Nie oceniali niczego. To były ich prywatne sprawy. Jednak dzisiejszej nocy Robert nieumyślnie podsumował tamto zdarzenie sprzed lat.
- Wybacz, stary. Nie chciałem – przyznał wyciągając do Brytyjczyka dłoń.
- Jest ok. – przyznał tamten – ale tu masz zupełnie inną sytuację. Czemu nie dasz sobie pomóc?
- Bo ona jest zbyt dobra, żebym sobie nią przysłowiowo „wytarł twarz”. Nie chce jej zranić, rozumiesz? – wzburzył się Robert.
- A kto Ci mówi, ze musisz od razu ją zaciągać do łóżka? Pozwól jej być Twoim oparciem. Znasz ją lepiej niż ja, a mimo to zostałem przez nią dzisiejszego wieczora nazwany „przyjacielem”, mimo, ze znała mnie kilka godzin! Czy to nic?
- No i jak by to wyglądało?
- A od kiedy Ty się przejmujesz tym, co gadają inni? – Jude wstał. „Ok., bycie upartym niekiedy się przydaje, ale to już lekka przesada!” – krzyczał w myślach. – Osioł jesteś, wiesz? – spytał oskarżycielsko wskazując na przyjaciela.
Roberta zatkało. Po raz pierwszy został jawnie obrażony w jego własnym domu!
- Przepraszam?
- Bo jesteś tak uparty! Otworzyłeś się jakoś przed Maggie, nie pytaj skąd wiem, wiem! A przed tą fantastyczną dziewczyną nie chcesz!
- Nie powiedziałem że nie chcę… Ale nie teraz. Susan…
- Ona jest już przeszłością. Ważne jest to co jest teraz – rzekł poważnie Law.
- Nie zaufam już. Nie w takim stopniu, jak jej – odpowiedział smutno.
- Kto by pomyślał, że taki gówniarz jak ja będzie Ciebie pouczał – zaśmiał się niebieskooki – pamiętaj, ze każdy związek jest inny. Z Susan to było istne szaleństwo. Zaczęło się nagle i nagle skończyło… - urwał nagle, przeinaczając fakty – poznaj ją. Poobserwuj. Póki co traktujesz ją.. jak zwykłą znajomą, ale jak dostrzeżesz to co ja dziś widziałem..
- To znaczy?
- Jak się do Ciebie chociażby uśmiecha, no już nie mówiąc jak patrzy. No owszem, zakochała się w Tobie, a raczej w Twoich filmach, a teraz poznaje Ciebie naprawdę i wygląda na to, że nie rozczarowała się! – uśmiechnął się lekko do Amerykanina, śledzącego każdy gest blondyna – Dlatego uważam, ze powinieneś jej powiedzieć wszystko. Sam. Bo nieoficjalną wersję poznaje właśnie od Maggie – dodał z błyskiem w oku.
- Ale to by było jednoznaczne… - urwał również wstając i równając się z przyjacielem. Spojrzał mu w oczy.
- Co Ci szkodzi?
- Może masz i rację. Obydwoje macie. Ty i Maggie – wyjaśnił, widząc nieme pytanie na twarzy Jude’a – pogadam z Agatą. Skoro ma tu być dłużej, niech wie co się dzieje.
- I??
- ZASTANOWIĘ SIĘ… co dalej. Może… nie mówię nie! – zaznaczył kiwając głową.
- No. To skoro cześć oficjalnego opieprzenia Cię mamy już za sobą bierzmy się za tekst – zaproponował Brytyjczyk, podając Downey’owi plik kartek.
- A ty i Maggie?
Jude zastanowił się przez moment, po czym szeroko uśmiechnął.
- Chciałbym. Bardzo. Jak nigdy.
- No właśnie widziałem i widzę, ze jesteś jakiś taki inny – zaśmiał się Robert robiąc śmieszną minę.
- Zachowuj się, mówisz o BYĆ MOŻE mojej Maggie!
- Aż tak? – zdumiał się Amerykanin, otwierając szerzej oczy.
- O tak. Jak nigdy – powtórzył niebieskooki i uśmiechnął się do swoich myśli.
           
Przerabianie kilkunastu stron samych dialogów zajęło im 3 godziny. Długo, jednak tacy perfekcjoniści jak duet Downey Jr& Law musieli mieć opracowane dosłownie wszystko.
Kilkanaście minut po 2 w nocy, wypiciu całej butelki Ballantinesa, dwóch cygarach, mężczyznom zaszumiało w głowach. Jude z zamiarem zimnego prysznica próbował wyjść z pokoju, lecz nie trafiał w drzwi. Udało mu się to dopiero za 3 razem.
            Wszedł do ogromnej łazienki i rozebrał się. Zauważył na wieszakach przygotowane wcześniej ręczniki dla gości. Kąpiel zajęła mu kilkanaście minut, w trakcie których doszedł do siebie.
- Ten czekający mnie kac będzie większy niż zwykle – powiedział sam do siebie, przypatrując się swojemu odbiciu w lustrze.
Odwiesił ręcznik na swoje miejsce i z zamiarem ubrania się chciał poskładać wszystkie części garderoby. Odwrócił się i całkowicie nagi stanął oko w oko z… Agatą.

ŁAZIENKA:

- Cholera, gdzie ja mam tę zapasową szczoteczkę. – zmęczona Agata wymamrotała do siebie, wchodząc do łazienki.
Nadmiar alkoholu i senność jakoś przyćmiły jej uwagę, więc nie jej zwróciła na to, że w środku pali się światło. Wpadła z impetem do środka, gdzie zastała… nagiego Jude’a.
- O MATKO BOSKA I WSZYSCY ŚWIĘCI! – pisnęła i odwróciła się zakrywając oczy. – Jezu, Jude, przepraszam, nie zauważyłam, że ktoś tu jest, o Bożeeee…
- Haha! – zaśmiał się Brytyjczyk – No przestań, przecież my wszyscy to już prawie jak jedna wielka rodzina. Nie ma się czego wstydzić!
- Błagam cię, daruj sobie! Ubierz się i nie rób sobie ze mnie jaj! …Nie, JAJA to chyba stanowczo słowo nie na miejscu w tej chwili. – rudowłosa jęknęła, nadal uparcie wciskając pięści w swoje oczy.
- No dobrze, już dobrze! – blondyn roześmiał się jeszcze bardziej, po czym szybko ubrał bokserki i koszulkę. – Już, możesz się patrzeć. Ja nie wiem, czego się tak wstydzić, przecież nie mam jakiegoś bazyliszka między nogami!
- Jude, czy ty możesz być chociaż przez chwilę poważny? – Agata parsknęła śmiechem, chociaż cały czas czuła się skrępowana – No przecież tak nie może być! Nie ja Cię powinnam tu oglądać tylko Maggie.
Law zmieszał się nieco.
- No ale przecież nic takiego się nie stało, hm? – uśmiechnął się do rudowłosej.
- No nic, ale głupio mi. Powinnam była zapukać. Gdzie ja mam głowę? – zamyśliła się.
- Myślę, że Twoja głowa jest teraz gdzieś w gabinecie obok. No i została tam pewnie ze dwie butelki wina temu. – mrugnął.
- Złośliwiec! – dziewczyna pokazała mu język – Dobra, biorę tę szczoteczkę dla Maggie i idę spać. Dobranoc, bądźcie jutro w dobrej kondycji! Ach.. – zaczerwieniła się – I życz ode mnie dobrej nocy Robertowi.

Dziewczyna wyszła z łazienki zostawiając rozbawionego Jude’a. Kiedy wróciła do pokoju, Maggie już spała.
- Ufff, czas na opowieści będzie dopiero jutro – westchnęła Polka, położyła się na swojej połowie wielkiego łóżka i usnęła w przeciągu minuty.

GABINET ROBERTA

Wciąż się śmiejąc wszedł do gabinetu, gdzie Robert sprzątał właśnie ich wspólne papiery.
- Co się cieszysz? – spytał przypatrując się przyjacielowi.
- No.. jakby Ci powiedzieć… Wpadłem w łazience na Agatę – powiedział hamując kolejne wybuchnięcie śmiechem.
- No i?
- No nic. Ja byłem nagi, a jej twarz przybrała kolor jej włosów, mówię Ci, ciekawy widok – nie wytrzymał. Zgiął się w pół śmiejąc się głośno. Robert, do którego te słowa dopiero dotarły, zrobił jeszcze większe oczy.
- Ale jak to nagi?
- No… nagi! – odrzekł Brytyjczyk
- No ale jak to?? Ty wiesz, co Ty mogłeś tej biednej dziewczynie zrobić?? – zapytał z udawanym strachem – będzie mieć uraz do końca życia!
- Nie przesadzaj – machnął ręką blondyn – skoro całe Wyspy widziały mnie rozkraczonego na balkonie, i świat się nie zawalił, to jej też nic nie będzie!
- Ja Ci tam w portkach nie siedzę, więc nie wiem – wzruszył rękami śmiejąc się – ale już się nie mogę doczekać rana, stawiam dolca, ze Agata nie spojrzy Ci w oczy – wyciągnął dłoń z zamiarem zatwierdzenia zakładu
- Stoi – uśmiechnął się Jude – ale podbijam zakład. W godzinę tak zadziałam, że wszystko wróci do normy.
- Ok. A ciekawe, co na to Maggie… - złośliwie spytał Brytyjczyka 
- A… co ma być? Jest mądrą kobietą… Zrozumie pomyłkę – powiedział już z mniejszym przekonaniem niebieskooki
- Albo tak, albo nie…
- Spadaj! I mów, gdzie mam spać? – odwrócił głowę, żeby ukryć rumieniec.
- No taaak.. bo jesteś Tu po raz pierwszy – pokiwał głową Robert, po czym otworzył drzwi na oścież i wskazał ręką – Ludzie święcący swoimi „narzędziami” śpią w gościnnym – prawie krzyknął, po czym zaczął się śmiać.
- W takim razie nie zaproszę Cię do siebie na święta! I nie dostaniesz prezentu! – pokazał przyjacielowi język pobiegł ile sił w nogach do swojego pokoju.

1 komentarz: